jedni mi mówią, że miłość przychodzi sama. inni, że samemu trzeba coś robić, bo bez tego nic nie otr...
-
15 lipca 2012, 14:37:06Do mnie przyszła sama, chyba w najmniej odpowiednim momencie. Złapała za fraki i rzuciła o glebę, do teraz nie mogę się pozbierać :/
A może to nie była miłość?
/biota/ -
15 lipca 2012, 11:01:01jestem bardzo ciekawa co u Ciebie Maćku zdarzyło się przez ten rok.
-
15 lipca 2012, 08:38:46Nie czytałam wszystkich postów, ale patrząc na sam temat - miłość przychodzi sama, bo nigdy się nie spodziewasz, kiedy ją spotkasz. Może to być nawet w najmniej oczekiwanym miejscu.
Ale to nie znaczy, że nie trzeba jej pomagać - jak jakaś dziewczyna Ci się spodoba to trzeba zagadać. 90% Cię spławi, 10% w ogóle porozmawia, ale w ten sposób nauczysz się rozmawiać z kobietami.
Poza tym to musisz często wychodzić, żeby właśnie mieć okazję spotkać. I bez nastawienia "dziś poznam jedną, jedyną", tylko z "będzie dobra zabawa". -
14 lipca 2012, 23:04:03wróciłem...
założyłem konto na tamtym forum, tak jak proponował kolega ponad pół roku temu. założyłem temat który do dziś jest jednym z najaktywniejszych. ale zbyt wiele się tam nie dowiedziałem, ani zbyt wiele dziewczyn się mną nie zainteresowało - może muszę jeszcze poczekać, albo może nie jestem interesujący?
dzisiaj zobaczyłem na facebooku, że kolejna (chyba już czwarta znajoma) zaszła w ciążę. 3 z nich są w moim wieku, jedna z nich jest po ślubie, a czwarta znajoma jest ode mnie o 3 lata młodsza. jeszcze inna znajoma już też wyszła za mąż.
ludzie zakładają rodziny, każdy kogoś ma, a ja nadal jak byłem sam, tak jestem. wyjeżdżam na tydzień na wakacje do Poznania z przyjaciółmi, tylko jest pewien problem - oni są parą, a wynajmować będziemy jeden pokój. nie dość że będę im przeszkadzał, to jeszcze 24 godziny na dobę będę przy tym jak są razem szczęśliwie zakochani - a ja sam.
często mi się zdarza, że jestem w towarzystwie samych par, lub osób które kogoś mają, a ja sam jeden jestem samotny i nigdy nikogo nie miałem. aż wstyd się przyznać do tego. dziś było mi z tego powodu bardzo smutno.
maciek -
3 listopada 2011, 13:34:41na razie tylko czytam to forum, ciężko mi pisać bo jest tam mnóstwo tematów typowo kobiecych lub po prostu zdominowanych przez kobiety do tego stopnia, że czułbym się dziwnie, ale to chyba nie problem. dopiero wczoraj się zarejestrowałem, poczytam, poznam forum i na pewno sobie tam poradzę.
maciek -
3 listopada 2011, 11:05:45Na pewno lepiej jak będziesz więcej czasu spędzał na tamtym forum niż tutaj, gdzie dzieci NEO na każdym kroku robią sobie jaja. Tam poznasz kobiecy punkt widzenia na Twoje problemy, a dziewczyny tam zawsze z większym zainteresowaniem patrzą na panów ;) - sam wiem najlepiej, bo dzięki tamtemu forum - planuję już we wrześniu ślub.
Pamiętaj - cierpliwości :) nie znalazłem tam miłości w tydzień. U mnie trwało to kilka miesięcy. Masz świadomość, że możesz tam nie poznać nikogo, ale niemniej może zaczerpniesz cennych rad od samych kobiet :)
Powodzenia! -
2 listopada 2011, 15:41:57wróciłem tu, żeby napisać koledze, który mi to polecał, że zarejestrowałem się na tym forum netkobiety. stwierdziłem, że nie ma sensu z tego rezygnować, bo przecież w żaden sposób nie ucierpię, a nóż kogoś tam poznam. warto spróbować. zobaczymy jak się sprawy potoczą.
maciek -
17 października 2011, 13:06:10Powiem Ci tak - kiedy na prawdę przestałem myśleć o swojej samotności, bo zająłem się działalnością artystyczną (kabaret), pracą zawodową, dodatkową i jeszcze studia - miałem mało chwil na rozmyślanie, nauczyłem się żyć inaczej i przede wszystkim - brak desperacji.
Pomyśl, że nie jesteś sam, są też kobiety, które są same, pomyśl, że wiele osób świadomie wybiera samotne życie, bo nie chce się wiązać.
Małe pocieszenie, ale jesteś w młodym wieku w sumie. W Twoim wieku też myślałem, że im dalej - tym gorzej.
Mam takie znajomka, którego de facto niedawno spotkałem. Ma 33 lata. Całe życie podróżował. W Polsce spędzał 2-3 miesiące. W młodości z rodzicami jeździł - ojciec dyplomata. Kiedy osiągnął dorosłość - studiował za granicą, praca w międzynarodowej korporacji - co miesiąc nowy kraj. Żadne związki nie wchodziły w grę. Odczuwał dyskomfort, że nie może się ustatkować, bo kogo poznał, to zaraz wyjeżdżał. Postanowił wrócić na stałe do Polski i... po roku już ma narzeczona i jest teraz bardzo szczęśliwy.
Przykładów mogę Ci mnożyć. Na miłość nigdy nie jest za późno, a im późniejsza - tym dojrzalsza ;)
Widać, że spoko z Ciebie koleś, ale mniej myśl (o sprawach sercowych), więcej humoru.
Tyle w tym temacie ;) -
15 października 2011, 19:00:55można powiedzieć, że właśnie tego próbuję - żyć spokojnie i nie przejmować się. ale to jest trudne, zwłaszcza że moje nie przejmowanie się to tak naprawdę pogodzenie się z tym, że do końca życia ten stan nie minie...
maciek -
14 października 2011, 09:57:23Cóż, skoro jest tak, jak piszesz... To po prostu masz coś takiego, że masz problemu przejścia w relacjach z kobietami ze stadium przyjaźni do czegoś więcej.
Też to miałem i jak tyko to zwalczyłem - stałem się kimś innym ;)
Gdybym teraz chciał - to mógłbym wiele kobiet "omamić", ale związałem się z jedną i chcę by tak pozostało.
Wiadomo - nic na siłę. Żyj sobie spokojnie i nie przejmuj się tym stanem - bo wiem, że ostatnie lata to straciłem na zamyślaniu się odnośnie kobiet -
10 października 2011, 09:24:22ta... emo od razu. weź się ogarnij człowieku -.-
-
9 października 2011, 22:35:43Pojebalo? my tu emo a tu jakis "pierwszy raz" poszukuja
-
9 października 2011, 21:13:11Jestem z Miasta Kobiet na Tvn Style. Obecnie realizuje materiał do którego poszukuję chłopaków w wieku 18-27, którzy swój „pierwszy raz” maja jeszcze przed sobą. Jeśli identyfikujesz się z tym tematem, proszę o kontakt pod adres mailowy joannazebura@wp.pl.
Pozdrawiam,
Redakcja Miasta Kobiet. -
7 października 2011, 21:37:37ciężko bym więcej czasu był na imprezach. bez przesady, nie można melanżować codziennie ;) chodzę na imprezy, wychodzę z domu, do ludzi, to nie jest tak jak wielu sobie może wyobrażać, że siedzę przy komputerze, nie mam rozrywek, albo że np na imprezie jestem raz na parę miechów. szczerze mówiąc przez imprezy zawaliłem sesję letnią i 3 z 4 egzaminów musiałem poprawiać we wrześniu. więc o imprezach coś chyba jednak wiem, hehe.
w internecie siedzę gdy jestem w domu, bo po prostu z komputera oglądam filmy, słucham muzyki, kontaktuję się ze znajomymi i takie rzeczy.
pożyjemy zobaczymy. jak na razie jestem pogodzony z tym że jestem sam i na chwilę obecną aż tak mnie to nie dobija. może zmienię to kiedy znowu po jakimś czasie nadejdzie załamka.
zobaczymy, naprawdę nie jestem w stanie teraz nic powiedzieć.
maciek -
6 października 2011, 22:56:35Może na tej stronie nie siedzisz non-stop, ale podejrzewam, że w internecie przebywasz więcej niż załóżmy na imprezkach?
Twój wybór oczywiście. Nikt Cię do niczego nie zmusza, ale z takim nastawieniem - niestety nie wróżę Ci sukcesów. Ja doszedłem do tego po wielu latach i efekty były natychmiastowe.
Wiadomo - nie musisz mieć dziewczyny już i teraz, więc może lepiej byś sobie spokojnie "dojrzewał" do pewnych decyzji, niż nadal robił tak jak robisz - czyli jak to napisałeś - z desperacją
Co do tego forum - owszem - typowo kobiece, ale kto Ci powie coś lepiej o Twoim podejściu do kobiet jak nie... same kobiety. Polecam Ci dział dla SAMOTNIKÓW.
Na tej stronie zostaniesz zdołowany przez dzieci NEO. Nic więcej. -
6 października 2011, 07:46:46nie no wiesz, nie siedzę non stop na tej stronie. wchodzę na nią raz na dzień lub czasem na kilka dni żeby sprawdzić czy ktoś mi odpisał, więc nie przesadzajmy z tym siedzeniem non stop.
wiesz, mój problem polega na tym, że dla mnie jakiekolwiek działania od razu kojarzą się z desperacją, wszystko takiego co sobie wyobrażę od razu wyolbrzymiam. nie wiem co o myśleć o twoich radach.
a co do tego forum kobiet, zauważyłem że jest to typowe forum kobiece i jakoś ciężko mi się na takim odnaleźć żeby zacząć dyskusje... pożyjemy zobaczymy, na razie chyba nie jestem gotów do "działania"
maciek -
4 października 2011, 13:33:49Wiesz, ja się nie ogłaszałem na tym forum - po prostu dyskutowałem i natrafiłem na tę najważniejszą użytkowniczkę. Każda droga do szczęścia i miłości jest dobra. Możesz przyjąć odmienną taktykę - odciąć się od internetu i po prostu - wyruszyć na miasto. Musisz nauczyć się rozmawiać z ludźmi - zwłaszcza kobietami. Pisać umiesz składniowo, więc pewnie mówić też potrafisz - kwestia byś się nauczył ładnie ubierać zdania w ładne słówka. Zacznij od rozmowy z ładną ekspedientką w sklepie - jak zauważyłem - potrafię oczarować do tego stopnia, że jak niedawno spotkałem ekspedientkę ze sklepu na drugim końcu miasta - to pogadaliśmy sobie serdecznie.
Wiem, że siedzenie na stronie smutnomi.pl non-stop na której 90% osób to dzieci NEO, użalanie się nad sobą - to bardzo, bardzo i bardzo wielki błąd, bo nie dość, że masz zrypaną psychikę, to mało Ci to daje. Musisz DZIAŁAĆ w tym kierunku, ale nie być desperatem.
Powiesz, że łatwo mówić - owszem, ale sam byłem w takiej sytuacji i wiem, że dużo straciłem przez to, zwłaszcza straciłem tyle lat.
Daj się poznać jako wesołego, otwartego, inteligentnego człowieka, który potrafi być twardy i męski.
Moja dobra rada? Pójdź dziś do sklepu - zagadaj ekspedientkę, która Ci się podoba - nie podrywaj, ale zagadaj. Zobacz reakcję i napisz tutaj jak wyglądała Twoja rozmowa. Na prawdę to jest łatwe - jak nie będzie chciała rozmawiać - to nie przejmuj się ;) -
4 października 2011, 07:29:09Heh, dzięki. wczoraj wieczorem przed snem przeczytałem twój komentarz i dziś z samego rana gdy wstałem poważnie o tym pomyślałem. z jednej strony wydaje mi się, że zakładanie konta na forum dla samotnych ludzi szukających kogoś dla siebie to akt desperacji i że byłbym w stanie zrobić to tylko w ostateczności. ale z drugiej strony może to jednak nie jest tak straszne jak myślałem? zajrzę na to forum, o którym napisałeś, poczytam tematy, może się zarejestruję. ale mam wewnętrzne uczucie, że robiąc to pokażę sobie jak słaby jestem żeby uciekać się do ogłaszania w internecie...
zobaczymy, potrzebuję chwili namysłu.
maciek -
3 października 2011, 10:59:39Macieju, już pisałem Ci - jestem autorem tego wątku:
smutno mi 12412
Przeżywałem to samo. Właściwie całe życie byłem samotny. Jak przeczytasz od początku wątek - to zobaczysz jakie miałem myślenie - identyczne jak Ty.
Nieraz chciało mi się płakać, że jestem taki sam - weekendy, święta, noce. Widziałem jak inni tworzyli związki, wychodzili za mąż. A u mnie - do czego się nie dotknąłem, to spieprzyłem w kwestiach uczuciowych.
Pochłaniałem się pracy, innym zajęciom - typu kilometrowe przejażdżki rowerem by zapomnieć o wszystkim.
Czekałem latami, straciłem nadzieję na wszytko - wizja kolejnych samotnych wakacji - a raczej spędzenia ich w pracy - była dla mnie oczywista, przez co byłem mocno przybity.
Jednak zdarzyło się coś niezwykłego - napisała do mnie dziewczyna na forum, że wydaję się być interesującym facetem i żebym do niej zagadał na gg.
Miałem nie pisać, bo jakoś byłem przekonany, że i tak nic z tego nie wyjdzie.
Napisałem... I wiesz co Macieju? Ku zaskoczeniu zaczęliśmy pisać ze sobą. Myślałem, że musi być szkaradna, ale świetnie się z nią gadało. Zobaczyłem fotkę... i wiesz co? Super laska. Fakt, po przejściach - w życiu nie miała łatwo, ale... pisaliśmy dalej - pierw gg, potem sms - a potem doszło do pierwszego spotkania. Potem kolejna randka, kolejna randka i pierwszy wspólnie spędzony weekend majowy. Potem pierwszy seks, wspólne wakacje, plany na przyszłość - pierwsze święta, drugie wakacje i... oświadczyny z mojej strony. Teraz planujemy sobie wspólną przyszłość.
Jak dziś patrzę z perspektywy czasu - to stwierdzam, że byłem głupi, że się tyle martwiłem.
Jak ktoś chce - to miłość zawsze przyjdzie - tylko na nią trzeba czasem długo poczekać.
Nie traktuj każdej kobiety jak potencjalnej narzeczonej czy żony, bo tym tylko odstraszysz. Odczuwasz doła? Wsiądź na rower, przejedź 50 km, pójdź na basen, na zakupy, obejrzyj mecz, wyjdź z kumplami na piwko.
Rozwijaj swoje hobby, opowiadaj wszystkim o nim. Ciesz się życiem. Spotkasz dziewczynę? Zaprzyjaźnij ją, zainteresuj ją sobą. Nie wyjdzie? Zostańcie przyjaciółmi - często takie koleżanki mają swoje koleżanki.
Pisz na forum, jak ja - a jak któraś z dziewczyn napisze do Ciebie - to odpisz.
Na prawdę jest wiele samotnych dziewczyn, dla których będziesz ideałem - wystarczy na nie poczekać, bo Ciebie szukają ;)
Zarejestruj się na netkobiety.pl - napisz na forum o swoim problemie a zobaczysz jak widzą Cię kobiety. Dodam, że dużo jest tam samotnych dziewczyn.
Nie użalaj się nad sobą - dziewczyny tego nie lubią - wiem z autopsji ;-)
Pokaż, że jesteś wesołym, zdolnym facetem, który po prostu pogubił się w sprawach uczuciowych.
To tyle z mojej strony :)
Wiem, że Ci ciężko, ale jak zrobisz tak, jak napisałem - to sukces masz gwarantowany :)
MNIE SIĘ UDAŁO - A BYŁEM W TWOJEJ SYTUACJI :) -
2 października 2011, 16:18:53ehh... wielkie dzięki. myślałem że można tu uzyskać pomoc, ale jak wszędzie znaleźli się tu idioci... chyba zakończymy już ten wątek bo widzę, że co poniektórym bardzo przeszkadza to, że ktoś ma problemy sercowe -.-
maciek -
28 września 2011, 14:18:10maciuś lamo
-
28 września 2011, 14:16:03maciek Ty cioto
-
28 września 2011, 14:14:38ja tu trafiłem bo mnie boli cała cywilizacja fałszywych proroków, że wszystko za pieniądze. a Tu mi ktoś wzdycha, że potulać się z kim nie ma, O RANY
-
28 września 2011, 14:01:59szkoda, że na świecie jest tylu debili takich jak koleś pode mną...
maciek -
28 września 2011, 13:40:05smutno Ci bo jesteś gejem
-
28 września 2011, 11:59:54swatane związki często bywają bardzo trafione i udane :)
-
28 września 2011, 11:55:32co masz na myśli przez "aranżowane związki"? takie że ktoś kogoś z kimś swata itp? u mnie to nie przejdzie, raz przyjaciel próbował wbrew mnie to zrobić i skończyło się tak, że żałowałem zmarnowanych paru dni...
maciek -
27 września 2011, 23:18:02Z ogromnym zaintersowaniem przeczytałam wpis i wszystkie komentarze. To niesamowite, że w czasach gdy i technologia i ogólne zwiększenie bezpośredniści w kontaktach miedzyludzkich odczuwamy samotność jak chyba nigdy dotąd.. Pisze "niesmowite" bo sama jestem w identycznej sytuacji (jestem w podobnym wieku, tez studiuje itd..) i rozumiem każdziutkie Twoje słowo, malo tego że rozumiem to jeszcze czuje całą sobą. Szczególnie jak mówisz o tej presji otoczenia. Ja zawsze w takich sytuacjach zastanawiam się czy na prawde potrzebuje kogos dla siebie czy żeby nie czuć się gorsza, inna od reszty.. nie wiem
Czyżby aranżowane związku bardziej się sprawdzały ... ?
Pozdrawiam,
Ela z Krakowa -
27 września 2011, 21:44:29życie lubi płatać nam figle...ale czasem potrafi pozytywnie zaskoczyć
-
27 września 2011, 21:29:19cześć, wróciłem. kończą mi się wakacje, zaraz drugi rok studiów. co do egzaminów poprawkowych, o których napisałem - 2/3 zaliczone, jeden przedmiot będę musiał powtarzać warunkowo. ale to da się przeżyć. przez ten czas kiedy tu nie zaglądałem chyba już na dobre pogodziłem się z faktem, że nikogo nie będę miał. nie wiem czy to dobrze czy nie, ale chyba wolę być kiedyś pozytywnie zaskoczony, niż się niemiło rozczarować po tym jak wiązałem jakieś nadzieje z jakąś "wybranką". tylko że boję się, że będzie jak zawsze - przez jakiś czas pożyję z tym odczuciem, że jest ok, a potem znowu dopadnie mnie kryzys. już nie raz się tak "pogodziłem" ze swoim losem, a potem znowu przyszła załamka. boję się że to samo będzie i tym razem...
maciek -
24 sierpnia 2011, 12:33:50Skup sie narazie na tych egzaminach może uda Ci sie zapomnieć o swoim problemie. Nie ma sensu cały czas o tym myśleć. Zresztą nie warto tak sie dołowac wcale nie jesteś gorszy. myślę ze jesteś fajnym facetem i wkońcu któraś dziewczyna to dostrzeże. Mówię Ci. Powodzenia na egzaminach trzymam kciuki
-
24 sierpnia 2011, 11:07:24wybaczcie mi, ale naprawdę ciężko mi nie tracić wiary w siebie. mam wrażenie że jest ze mną coraz gorzej. teraz mam okropny stres bo zbliża się sesja poprawkowa, a ja mam do poprawienia aż 3 egzaminy i nie mogę się zmobilizować. do tego jeszcze czuję się jakiś gorszy, bo gdy poznaję nowych ludzi, to widzę, że dziewczyny znacznie lepiej się dogadują z innymi moimi znajomymi, a nie ze mną. mam wrażenie, że jestem ostatnio jakiś zamknięty w sobie i nie potrafię odpowiednio nawiązywać nowych kontaktów. nie wiem czy mam ze swoimi sprawami iść do psychologa, czy starać się zapomnieć, czy może coś jeszcze innego. ale naprawdę mi ciężko. doprowadza mnie to do płaczu :(
maciek -
24 sierpnia 2011, 09:45:05Nic nie jest nie możliwe. Wiesz nie wiem co jest lepsze czekanie czy szukanie. Tego ci nie powiem, wiem tylko że nie wolno nam się podawać. Mam kuzyna co ma 23 lata i się nie podaje i nadal szuka. I teraz zdaje się że wreszcie kogoś znalazł. A wiec nigdy nie odpuszczaj sobie. Uwierz że jesteś wspaniałym człowiekiem. Mi się wydaje że brakuje ci wiary w samego siebie. Nie podwaja się stary.Amarlak
-
24 sierpnia 2011, 09:30:22maciek co Ty wg mowisz, przeciez kazdy czloweik na swoj sposob jest cudowny, zakrec sie kolo dziewczyny ktora Ci sie podoba i próbuj .ja nie rozumiem jak mozna mowic tak o sobie, gorszy przeciez nie jestes, wiesz ile dziewczyn chcialo by miesc takiego faceta jak Ty.
zreszta sam sie przekonasz, tylko probuj.kinia -
24 sierpnia 2011, 09:18:46no wiec tak
ja mysle ze w powiedzenia ,,milosc sama przyjdzie,, nie mozna go tak doslownie odbirac, bo wiadomo ze jako facet to powinienes pierwszy jakos okazac zainteresowanie kobiecie a wtedy to uczucie moze samo jakos tak przyjdzie. a jesli nie umiesz rozmawiac z dziewczynami tak bardziej na tym ,,dalszym poziomie,, to poprostu musisz postawic na szczerosc.kinia -
23 sierpnia 2011, 23:12:05chyba muszę się pogodzić z tym, że będę już zawsze samotny. dam se spokój. szukanie nic nie daje, czekanie i liczenie na cud też. muszę se chyba odpuścić. to kompletnie bez sensu. nikt mnie nigdy nie pokocha. to niemożliwe.
maciek -
9 sierpnia 2011, 17:40:59ty twardy bądź. wiesz warto nieraz wyrzucić to z siebie napisać wszystko co nas boli w notatniku czy w czymś to naprawdę pomaga, albo porozmawiać z przyjaciółmi. nie daj się jesteś facetem masz siłę. powiedz sobie że nie ma siły która cię pokona.
I choćby me serce krwawiło i dusz się rozpadała ja przetrwam to nie pokona mnie smutek . Każdy ból mnie wzmocni i przyniesie naukę. A co do miłości to pamietaj jak już jej dostąpisz to nie musi być ta miłość od razu jedyna bo w życiu różnie to bywa. Bo serca ludzkie są słabe ale ty się nie lękaj siłę znajdziesz jeśli uwierzysz że znajdziesz kiedyś swe szczęście.
przepraszam poniosło mnie ważne jest abyś się nie podawał a jedynie przezwyciężał smutki i problemy. Będzie dobrze, a tak przy okazji nieraz dziewczyna przychodzi sama a nieraz trzeba po prostu być tak gdzie może się pokonać ta jedyna. Życie szczęścia. -
9 sierpnia 2011, 10:30:56wierz mi na siłe nie ma sie co wiazac....
na miłosc trzeba poprostu poczekac... a teraz gdy jestes w tak mlodym wieku korzystaj z zycia... bo gdzy przyjdzie zwiazek bedziesz musial zrezygnowac z wielu rzeczy...
i mlodosc ci tak przeminie....
zobaczysz kiedys trafisz na taka dziewczyne i stracisz dla niej głowe...!!!Karolcia19 -
9 sierpnia 2011, 01:00:29a i zapomniałem dodać, że przez ostatnie kilka dni chce mi się płakać i czasami czuję taki ucisk w sercu...
maciek -
9 sierpnia 2011, 00:59:01do kolegi niżej - to świetnie! naprawdę bardzo się cieszę, że ci się udało i gratuluję oświadczyn! chciałbym kiedyś też takie coś przeżyć, ale...
chyba jest ze mną coraz gorzej... Chcę się pogodzić z faktem, że może już nigdy nikogo nie znajdę, ale to pogodzenie się to droga przez mękę. od kilku tygodni nie mogę spać po nocach bo widzę siebie jako 40 letniego kolesia, który nigdy nikogo nie miał i mieszka sam, przyjaciele go zostawili bo założyli rodziny i jedynie może liczyć na telewizje i internet... naprawdę ostatnio czuję się jak frajer, jakbym coś w życiu przegrał i nigdy nie mógłbym tego naprawić. skąd to wszystko tak nagle? otóż niedawno rozmawiałem (a raczej słuchałem jak inni rozmawiają) z kolegami o związkach itp. ja się prawie nie odzywałem, bo nie mam takich doświadczeń. ewentualnie mówiłem o jakichś swoich bliższych znajomych. ale na ogół siedziałem cicho. a oni mówili o swoich wcześniejszych i obecnych związkach. w pewnym momencie jeden z nich spytał mnie czemu ja nic nie mówię o sobie, tylko ewentualnie o znajomych. skłamałem, że "nie chcę się przed nimi otwierać w tych tematach bo mam z nich niemiłe wspomnienia". sugerowałem, że ktoś kiedyś złamał mi serce i dlatego nic nie mówię. po prostu wstyd mi było się przyznać, że nigdy nikogo nie miałem. niedługo potem w rozmowie wyszło, że spośród naszych koleżanek żadna nigdy nie mówiła o mnie z zainteresowaniem, a nimi wszystkimi interesowała się niemal każda. czułem się jak ostatnia kaleka.
teraz codziennie o tym myślę, czuję się ciągle coraz gorzej. i wiem, że to się już nie zmieni. codziennie przed zaśnięciem o tym myślę, nie potrafię o tym zapomnieć, nie daje mi to spać. a najbardziej przybija mnie to, jak wszyscy inni potrafią być w szczęśliwych związkach, a ja już chyba nigdy nie będę naprawdę szczęśliwy.
nie rozumiem tego. co ze mną jest nie tak? nie jestem przystojny, ale przecież tyle dziewczyn mówi, że wygląd nie ma znaczenia. o higienę i zdrowie dbam, nie jest tak, że jestem jakiś zaniedbany. zawsze uważano mnie za miłego i sympatycznego, wesołego, wiele osób mówi też że mądrego, zdolnego i inteligentnego. słyszałem o sobie wiele pozytywów. Negatywów też, ale staram się je eliminować.
dlaczego w życiu nie może być jak w filmie, że wystarczy raz się zobaczyć, porozmawiać, a potem od razu następuje wielka miłość? czemu w filmach tak to pokazują, a w życiu nigdy tak nie było?
a na dodatek denerwuje mnie gdy ludzie mówią mi, że to wcale nie jest trudne znaleźć sobie kogoś. może dla nich nie, ale dla mnie jest to bardzo trudne :( -
3 sierpnia 2011, 19:23:14Poczytaj o moim przypadku:
smutno mi 12412
byłem i myślałem jak Ty - od ponad roku jestem w szczęśliwym związku, 12.08 wyjeżdżamy na urlop i tam planuję oświadczyć się swojej ukochanej.
Czekałem 2 lata od momentu wpisu, czekałem całe życie i... nie żałuję tego :) -
30 lipca 2011, 17:47:45malo prawdopodbne aczkolwiek mozliwe i realne,znam kogos kto poznal 1 dziewczyne w wieku 21 l i sa juz 2 lata ze soba.Najwazniejsze abys sie wlasnie z tym pogodzil ze niemasz nikogo wiem to trudne,mozesz nawet myslec ze ciagle bedziesz sam,ale nadzieja nigdy nie umrze bo poznasz w koncu kobiete, i pewnie bedzie to normalna dziewczyna z ktora bedzie mozna powaznie myslec o zyciu.
-
30 lipca 2011, 16:10:12ostatnio chyba się jednak pogodziłem, z tym że nigdy już nikogo nie będę miał... ludzie dziwią się słysząc o 20 letnim prawiczku, a jak się do tego dołoży, że nigdy nie miał dziewczyny to od razu brany jest za jakiegoś dziwaka. jak będę tak postrzegany przez ludzi to wątpię by któraś mnie kiedykolwiek zechciała. zresztą... mało prawdopodobne mi się wydaje, żeby po 20 latach nagle się to miało odmienić...
maciek. -
25 lipca 2011, 19:15:12ja tez siedopiero niedawno ogarnelem ze sportem,potrzeba takiego impulsu akurat impulsem bylo to ze mnie przeorali jak swinie i zapisalem sie na sztuki walki,,i tam poznalem kolezanke w ktorej nieszczesilwie sie zakochalem, gdyby nie to pewnie nigdy bym nie poznal tej strony.. tak wiec poznawaj nowe miejsca w ktorych mozna poznac nowe kolezanki..
-
25 lipca 2011, 18:38:30o siłce myślę od dłuższego czasu, tylko że nie po to by przypakować i wyglądać groźnie, a po to by zlikwidować brzuch. i tu mój problem bo zazwyczaj z tego powodu siłownie odwiedzają kobiety, mężczyźni wolą se zrobić kaloryferek i biceps. może to głupie, ale czułbym się wtedy troszkę jak jakiś metroseksualista. aczkolwiek myślę o tym, bo w domu nie potrafię się zmobilizować do ćwiczeń (chociaż mam jakieś hantelki i rowerek do ćwiczeń, który mama sobie kiedyś kupiła), a gdybym kupił karnet na siłownie to szkoda by było zmarnować kasy.
maciek -
25 lipca 2011, 16:51:12wien najgorzej sie przelamac ,a jak czlowiek sie juz przelamie a nie wyjdzie wtedy traci wiare jeszcze bardziej...co do 1 problemu to moze to glupie ale po np 2 piwach czlowiek jest bardziej smialy,niezrozum mnie zle,zeby pic caly czas,mozesz wybrac sie gdzies,gdzie pija sie piwo jesli mieszkasz w wiekdzym miescie to nie bedzie problemu(koncerty , chuje muje muje) najlepiej z kims wypic piwko dwa rozerwac sie a moze jakas nowa kolezanke poznasz ,jak nie to trudno postaraj sie potraktowac to z dystansem ze nie musisz poznac i koniec:) 2 problem wyglad.Czesto u osob ktore sa same dlugo obniza sie poziom zdania o sobie,czlowiek jest niedowartosciowany ,co nie oznacza ze tylko tak jest,natura nie kazdego obdarzyla uroda mozna jedynie postarac sie troche bardziej zadbac o siebie niewiem np nowa fryzura czy wlosy na gel( ja to mam w to akurat wywalone :) jakas sznieszna woda toaletowa czy cokolwiek co wedlug Ciebie zmieni W PEWNYM STOPNIU Twoj wizerunek takie rzecz troche poprawiaja wyglad ogolny i podnosza troche na duchu...3 problem zmobilizuj sie i zapisz sie na silke i na sztuki walki :) tylko mowie z gory ze doradzam Ci a mam ten sam problem co Ty identyczny prawie..:)
-
25 lipca 2011, 16:45:00Dlaczego boisz sie odezwac do obcej dziewczyny? Przeciez Cie nie zje, a jej nawet negatywna ocena gdybys sie nie spodobal nic Cie nie kosztuje, ile mnie dziwczyn uwaza za debila i mam je głeboko w dupsku. Poza tym nie mozesz zagadywac do nowej osoby od razu z mysla ze to potencjalna kandydatka na dziewczyne, po prostu zapoznaj sie z ludzmi, jak sie zakolegujesz z zajeta dziewczyna to moze ma wolne i samotne (i niesmale:P) koleżanki ktore z ochota Ci przedstawi!
-
25 lipca 2011, 15:57:32no tak, wiem o co chodzi z zagadaniem na imprezie, ale są pewne przeszkody. pierwsza i chyba największa, że nie potrafię się przełamać żeby odezwać się do zupełnie obcej dziewczyny. druga że niestety mój wygląd zbyt zachęcający nie jest, nigdy żadnej dziewczynie się raczej nie podobałem, więc wydaje mi się że to może się skończyć niepowodzeniem (wiem wiem, liczy się charakter itd, ale mimo wszystko nikt wśród brzydkich nie poszukuje : /). A trzy, to że nigdy nie wiadomo która dziewczyna jest wolna, co jeśli jej chłopak akurat poszedł do toalety i za chwilę wróci, będzie podpity i nie spodoba mu się że jakiś koleś gada z jego dziewczyną? :F
nie wiem no nie potrafiłbym "załatwić" tak swojego problemu.
maciek. -
25 lipca 2011, 00:21:36Moze na ulicy to nie, bo to rzeczywiście jakos tak dziwnie, ale na imprezie to czemu nie?
-
24 lipca 2011, 23:36:23nie potrafiłbym obcej dziewczynie której nie znam i o której nic nie wiem zaproponować nagle na ulicy jakieś wyjście. po pierwsze wydaje mi się to nieco dziwne i chyba nieskuteczne (mogę się mylić), a po drugie to chyba bym się spalił ze wstydu zanim bym się odezwał.
maciek. -
24 lipca 2011, 14:12:01dziewczynie przyjaciela powiedz ze dasz sobie radel. Co do kobiet jestem w niemal identycznej sytuacji..obecnie nieszczesliwie zakochany..to znaczy milosc juz przerobila sie w cierpienie,smutek.. musimy cierpliwie czekac az sie znowu w kims zakochamy ale tym razem 'ona' odwzajemni te uczucie..nie szukac na sile ,choc nie raz mam takie dni ze wychodze na miasto z mysla taka by poznac dziewczyne, nigdy w ten sposob nie poznalem nikogo bo licze na to ze to nieznajoma dziewczyna do mnie pierwsza podejdzie.. wiec niewiem czy polecilbym taki sposob poszukiwania.. jak juz ktos napisal staraj sie przebywac ze znajomymi bo w taki sposob poznaje sie nowe osoby.. pisze tak choc za bardzo tego nie praktykuje.. czasami wierze w to ze znajde kogos ale czasmi..probowalem przez sterte roznych portali poznac kogos ,poznalem jedna kobiete ale to bylo bez szans na przyszlosc..wiec zwiazkow na odleglosc nie polecam :) jednym słowem mamy lipe kolezko jestem w podonym wieku mam 21 L i wciaz czekam,musisz troche szukac tej milosci na tyle i starczy Ci odwagi ,czytam ze studiujesz pewnie jest tam duzo kobiet jesli podoba Ci sie choc troche jakas "zapatrz " sie na nia przez chwile kilka razy tak zeby ona to zauwazyla..moze w koncu sie usmiechnie a wtedy do rozmowy juz nioedaleko... powodzenia :)
-
24 lipca 2011, 09:13:53eej ej głowa do góryy!! szukajcie a znajdziecie:D co nie? haha xd
szcześciu czasem trzeba pomoc i np jak spotkasz osobe na uliv=cy która ci sie podoba to zaproponuj jej kiedys wyjscie np na spacer chociazby i nawet (z takim głupim pretekstem)jak pies:D i bd dobrzee. 3mam kciuki!
patkaa:)) -
18 lipca 2011, 11:06:33Cześć, tu znowu ja... minął miesiąc odkąd ostatnio tu zaglądałem (sesja, pare dni po sesji wyjechałem, teraz wróciłem). pojawił się u mnie po raz kolejny ten problem. kiedyś rozmawiałem z przyjacielem, poprzez gg, o pewnej dziewczynie, którą bardzo lubię, bardzo mi się podoba i mamy dobre kontakty (dawno sobie z nią dałem spokój, próbowałem już wiele razy, nic z tego nie wyszło i już nie wyjdzie). po prostu o niej wspomniałem w rozmowie i temat przeszedł na nią. potem się okazało, że u tego przyjaciela, z którym rozmawiałem była jego dziewczyna i czytała naszą rozmowę. od tamtej pory nie daje mi spokoju i ciągle mi mówi, żebym sobie kogoś znalazł. mówi że jak chcę to ona mi kogoś znajdzie. ja tego nie chcę, już kiedyś coś takiego przerabiałem (inny przyjaciel tak bardzo chciał mi "pomóc" że nie zauważył, że ta jego "pomoc" w ogóle mi się nie podoba i wcale jej nie chcę. potem skończyło się to kompromitacją i zmarnowanymi wakacjami, bo aż głupio mi było wyjść do ludzi. więcej szczegółów zdradzać nie będę, bo to nie ten temat) i nic dobrego z tego nie wyszło. dlatego teraz odmawiam jakiejkolwiek "pomocy", zresztą ta koleżanka, która tak bardzo chce mi teraz pomóc, nie jest dla mnie nikim szczególnym, po prostu dziewczyna przyjaciela. druga sprawa, że ona niestety zbyt inteligentna nie jest. trochę mi przykro tak mówić o dziewczynie przyjaciela, ale niestety to prawda. mimo wszystko, ona nadal upiera się, że będzie mi pomagać, strasznie często zaczyna temat szukania mi dziewczyny, a ja nie chcę o tym z nią rozmawiać! gdy tylko zaczyna gadkę, od razu robi mi się smutno i do tego czuję taką ogromną presję, jakby ktoś wymagał ode mnie, rozkazywał mi znaleźć sobie kogoś. to strasznie mnie stresuje i męczy. nie daje mi to spokoju, chcę po prostu mieć spokój. nie chcę żeby ktoś na siłę kazał mi o tym rozmawiać, zwłaszcza jeśli to nie jest ktoś komu ufam. ale ta głupia dziewczyna nie daje mi spokoju i nie rozumie, że nie chcę z nią rozmawiać. co ja mam zrobić by mieć święty spokój? mam wrażenie jakby mnie prześladowała, a do tego jeszcze ten nieszczęsny temat, od którego robi mi się smutno... źle mi z tym.
strasznie zamotałem, ale mam nadzieję, że chociaż przeczytacie i zrozumiecie co tu pisałem.
maciek -
14 czerwca 2011, 15:02:06Myślę, że powodem jest właśnie to że "nie potrafisz zrobić nic, by to przeszło na wyższy poziom". Aaaale to nic straconego, staraj się, rozmawiaj z dziewuchami, a zobaczysz jak właśnie trzeba je traktować żeby zrozumiały, że Tobie może chodzić o coś więcej. :)
I więcej pewności siebie ! ;> Sam podchodź do dziewczyn, nie bój się pierwszego kroku, my nie gryziemy bez powodu :>
Powodzenia :*! -
14 czerwca 2011, 14:44:21do kolegi poniżej - w ten sposób ani trochę nikomu nie pomagasz
-
13 czerwca 2011, 19:49:09Ja juz tu pisałem o filmach disneya. Wezmiesz sie do roboty predzej czy później a wielki romantyzm i poetyckie rozdarcie zostaw samobójcom i alkoholikom bo tylko do tego one prowadzą. No ale co sie tu produkować. Wierz sobie ze samo przyjdzie znienacka. Nadzieja matką głupich a przysłowia mądrością narodu.
-
13 czerwca 2011, 18:18:59rozumiem o co ci chodzi, ale czasem nie jest łatwo "wyluzować". Wiesz, tu nie chodzi o samo "wypełnienie braku", który odczuwam. po prostu czasami czuję się niekochany i nikomu do niczego niepotrzebny, chciałbym żyć ze świadomością, że jest ktoś na kogo ja mogę liczyć i kto może tak samo liczyć na mnie. że zawsze będziemy dla siebie dostępni, że gdy mi będzie smutno ona mnie pocieszy, a ja ją. bo niestety często ludzie, nawet mi bliscy, nie chcą mnie pocieszać bo nie współczują mi akurat w danej sytuacji, nie czują tego co ja, i woleliby spędzić czas jakoś inaczej, a jeśli komuś na tobie tak bardzo zależy i jest z tobą tak blisko, to będzie to odczuwał z taką samą siłą jak ty. Chyba, że moje wyobrażenie jest przesadzone, bo w rzeczywistości nie wiem czy tak jest naprawdę, nigdy tego w końcu nie doświadczyłem.
nie chodzi tylko o to, żeby była. po prostu są momenty, których chciałbym nie przeżywać, a z kimś kto byłby przy mnie na pewno byłyby inne i może złagodziły by ból i nieprzyjemne odczucia.
maciek -
11 czerwca 2011, 22:48:30odpowiem Ci z mojej babskiej perspektywy ;)
nie wiem czy ktoś tu już pisał, ale w razie czego powtórzę: nic na siłę! dziewczyny raczej nie lubią nachalnych facetów, po których od razu widać, że koniecznie chce sobie znaleźć dziewczynę. nie tędy droga! ;) z drugiej strony siedzenie cichutko w kąciku to też niedobre rozwiązanie. wychodź do ludzi, rozmawiaj, spotykaj się i pozostań sobą. Wybacz, że potraktuję Cię teraz jak dziecko, ale masz DOPIERO 20 lat... do byci astarym kawalerem jeszcze daleko. ;) Opisujesz siebie jako całkiem fajnego chłopaka, to super! bardzo dobrze, że widzisz swoje mocne strony, rozwijaj je. niestety zakompleksionych ludzi czasami ciężko jest polubić.
Nie przejmuj się gadaniem rodziny... wiem, że łątwo mówić, ale czasami wydaje mi się, że "starsi" przechodzą jakieś specjalne szkolenie w zakresie znajdowania słabego punktu i dokuczania pod tym względem synowi/wnukowi/siostrzeńcowi, itd. Albo olej takie komentarze, albo powiedz, że Ci to przeszkadza (wiąże się to z ryzykiem jeszcze większych dogryzek), albo znajdź jakaś ciętą ripostę (cięte riposty, tylko takie na poziomie, nie wulgarne, są dobre ;) )
Pamiętaj, że to, czy masz dziewczynę czy nie, nie świadczy o Twojej wartości. Jesteś wartościowy mimo wszystko.
No i bardzo ważna kwestia. Dlaczego chcesz mieć dziewczynę? Odczuwasz jakis brak, tęsknotę, chcesz, żeby ktoś Cię kochał, prawda? Ale dziewczyny nie ma się po to, żeby mieć. Żeby była, bo już tyle czekasz i wszyscy mają no i sie doczekać nie możesz. Wyluzuj w tym względzie, żebyś sobie nie znalazł takiej dziewczyny, przepraszam za wyrażenie do wypełnienia jakiejś pustej przestrzeni. Poczekaj na to, aż się zakochasz. Na takie uczucie warto czekać. inaczej będzie jakimś hamburgerem: na szybko, na chwilę zapcha, ale ani to smaku, ani wartości. Usmiechaj się, to skraca dystans między ludźmi i bądź sobą. Jak dziewczyna nie zechce Cię takiego, jakim jesteś, to niech się wypcha ;) -
11 czerwca 2011, 21:36:17odświeżam wątek bo chcę żeby jeszcze ktoś się wypowiedział, może i wydaje sie ze temat juz wyczerpany, ale chcialbym poznac jeszcze kilka opinii
maciek -
6 czerwca 2011, 12:08:48Ze studiami sobie poradzę, to był tylko chwilowy stres, teraz się już opanowałem.
-
1 czerwca 2011, 22:00:26Domyślam się... Ale dobra wiara to połowa sukcesu, przynajmniej te problemy na studiach uznaj za przejściowe i nie zadręczaj się wszystkim bo wszystkich kłopotów i tak nie da się naraz hurtowo rozwiązać. Lepiej powoli, a systematycznie i konsekwentnie dążyć do swego :)PePe
-
1 czerwca 2011, 16:46:39ehh wiecie, do tego wszystkiego dochodzi jeszcze to, że nie radzę se zbyt dobrze na studiach. od poniedziałku mam sesję, a 2 przedmioty jak na razie jeszcze niezaliczone. Jak te wszystkie nieprzyjemności się zsumuje, to naprawdę odechciewa się wszystkiego...
maciek -
30 maja 2011, 23:03:21No tak jest z wieloma rzeczami, nie tylko, jeśli chodzi o związek. Zawsze jeśli się do czegoś dojdzie o własnych siłach to satysfakcja jest nieporównywalnie większa niż kiedy ktoś nam coś wciśnie na siłę pod sam nos. Zresztą nie jestem przekonany do takich eksperymentów jak szukanie komuś partnera, skąd ktoś z boku, nawet niech to będzie przyjaciel, ma znać naszą psychikę i preferencje do tego stopnia, żeby kogoś nam dopasować? A to może narobić tylko nieprzyjemności dla wszystkich uczestniczących w takim procederze...
Pozdrawiam :)PePe -
30 maja 2011, 19:14:00No właśnie, dobrze to nazwałaś - rozdarcie. nie wiadomo co robić, szukać, czekać, olać...? a do tego ta presja otoczenia (wszyscy wokół kogoś mają, rodzina wypytująca o te rzeczy, czasem nawet najlepsi kumple aż sami się martwią i chcą jakoś pomóc).
Teraz mi się coś przypomniało. Zdarzyła mi się taka sytuacja, że przyjaciel chciał, żebym za wszelką cenę kogoś miał (chyba wtedy zależało mu na tym bardziej niż mi, nawet teraz) i zaczął mi "pomagać" tylko pogarszając sytuację... tamto doświadczenie też mi nieźle zszargało psychikę... Nie chcę się tutaj zagłębiać w szczegóły, ale po prostu po tym czułem przez niego jeszcze większą presję i coraz bardziej mnie to wszystko stresowało.
Maciek -
30 maja 2011, 07:25:05Zajrzałam tutaj gdyż mam dzisiaj nie najlepszy nastrój.
Ten wątek mnie zainteresował, gdyż wczoraj na rodzinnej imprezie zaczęły się pytania "życzliwych" ciotek o to, czy mam już chłopka...? doskonale Was rozumiem (to rozdarcie : szukać, oczekiwać, presja otoczenia, itd.) a wreszcie ludzkie pragnienie bycia z kimś. Także życzę Tobie Maćku i pozostałym osobą oraz samej sobie, aby odnalazły swoje przeznaczenie, jakiekolwiek ono jest.
.nie będę więcej się rozpisywać, gdyż na ogól jestem oszczędna w słowach.
19latka -
29 maja 2011, 21:09:15Teraz spojrzałem i dopiero zauważyłem, że wcześniej się wam nie przedstawiłem! głupio z mojej strony. Jak już przeczytaliście na imię mi Maciek, miło mi was poznać.
a druga rzecz, to że ten wątek zrobił się już taki długi i znalazł się w top 100 ostatnich 7 dni. nie spodziewałem się, że dyskusja się tak rozwinie. chciałbym wam podziękować za zainteresowanie i chęć pomocy. Czasem tak jest, że najlepsi przyjaciele nie są w stanie pomóc i trzeba się zwrócić o pomoc do obcych ludzi... z jednej strony to smutne, a z drugiej nic nie poradzimy. -
29 maja 2011, 20:53:52Tu znowu ja, Maciek - autor tego wątku. Nie przeczytałem ostatnich kilku postów bo jest już trochę późno i chcę iść spać, ale czytałem długi wpis od Kami. I chciałbym się na jego temat wypowiedzieć. Napisałaś o spotkaniach rodzinnych itp. Mnie też to spotyka i bardzo mnie to boli, gdy np. po studniówce dziadek wpadł do nas w odwiedziny i spytał mnie jak moja dziewczyna spisała się na parkiecie, a ja ze skrzywioną miną musiałem powiedzieć, że takowej nie mam. Dziadek wtedy mi powiedział "chłopie, ja chcę mieć wnuków!". To mnie bardzo zabolało. Parę razy już jakoś tak było, że nawet mama (niby żartem, ale jednak) mówiła rzeczy typu "weź znajdź se dziewczynę, bo się boję że mi pewnego dnia powiesz, że wolisz chłopców", albo gdy z będąc z rodzicami spotkałem kolegę z jego dziewczyną powiedziała mi potem "wszyscy mają dziewczyny tylko nie ty, co się z tobą dzieje?". To strasznie niezręczne sytuacje : (
I żeby nie było, że ciągle chodzę w depresji - nie. jak już mówiłem, jestem optymistą, dużo się śmieję, mam przyjaciół, zainteresowania, żyję tym wszystkim i naprawdę kocham swoje życie. mimo tego jednak smutno mi gdy przychodzi mi myśleć o tym, że nikogo obok siebie nie mam i być może nigdy nie będę miał : -
29 maja 2011, 20:32:02Kami dziekuje i zycze Ci tego samego, zebys trafila na wartosciowa osobe, ktora pokocha Cie calym serduszkiem, szczerze i bezinteresownie. Zreszta tego kazdemu zycze :) A co do tej naiwnosci to mamy podobnie. Mimo, ze nie raz dostalam "kopa" nadal wierze w dobro ludzi, inaczej nie potrafie. Pewnie nie raz sie jeszcze natne ale bardzo lubie pomagac. Co innego prosic o pomoc, tez polegam przedewszystkim na sobie. No a jesli chodzi o ta moja kochana bestie :P (czytaj piesek) to wlasnie lezy obok, lebek polozyl mi na kolanie i spi zwiniety w kulke :) wlasciwie to watek dla samotnych wiec polecam wam kupcie sobie psa, kota albo innego zwierzaka :) z psem jest o tyle fajniej, ze motywuje do spacerow i wychodzenia z domu. Chociaz jak mialam chomika gdy bylam mala nosilam go w kieszeni w koszulce wszedzie ze soba :D teraz juz nie wypada :P no ale wracajac do tematu zwierzatko naprawde potrafi byc dobrym, wiernym przyjacielem i daje duzo radosci ( czasem nabroi, cos popsuje ale i tak moim zdaniem warto miec jakiegos zwierzaczka)./ Sylwia
-
29 maja 2011, 18:29:26Sylwia cieszę się że już przeszłas ten okres izolacji... i jasne rozumiem, czasem niektórych rzeczy lepiej nie przyżywać, ale w tym momencie masz doświadczenie życiowie przy nastepnym razie będziesz ostrożna i w wieku tym co jesteś łatwiej bedzie ci zauwazyć tą nieszczerość... a mi coraz trudniej, wg niektórych jestem lekko naiwna, łatwo ufam ludziom, ja wychodze z załozenia że każdy jest dobry dopóki czegoś nie zrobi i tak samo obdarzam ludzi zaufaniem, ale jesli trzeba coś zrobić to robię sama, bo uważam że powinnam liczyć tylko na siebie a nie an pomoc innych... i widzisz ja nawet jak spotkam kogoś to jesli przyzyje coś złego, jakiś zly związek moge byś już w wieku keidy dużo cieżej bedzie się pozbierać... generalnie nie myśle o tym co i kiedy będzie jedynie mam andzieje ze jak bede chciała mieć dzieci to bedę miała kogoś kto mi w tym pomoże ;p bo ja także uchodze za silną osobę, radzącą sobie sama, która zawsze pomoże nie oczekując nic w zamian... ale czasem bywa ciezko siedzi się takim wypłukanym ze wszystkiego, jednak z dnia na dzień umiem skądś czerpać siłe i radość życia pomimo czasem naprawdę ciężkich chwil... uwazam że to jest dar który dostałam od losu a który jest rzadko spotykany :) widzisz ten pies, czasem takie małe zainteresowanie prawdziwego uczucia jest o wiele więcej warte i moze dać wiecej szczescia niz gdyby druga osoba miała sie zainteresować... na pewno znajdziesz kogoś wartościowego w życiu kto będzie z Tobą szczery, tego życzę każdemu, bo szczerośc jest jedną z anjważniejszych rzeczy w relacjach z drugim człowiekiem, i czasem ta brutalna własnie jest najlepsza bo wiecej pomoże...
Pozdrawiam i życzę szczęscia
Kami -
29 maja 2011, 17:21:58Kami, tak szczerze wolalabym nikogo nie miec przez te lata, a miec teraz w miare spokojne mysli, niz byc przez lata oszukiwana, miec depresje, zszarpane nerwy i czuc sie jak wyczerpany,uczuciowy wrak majac 20lat. Ktos mna manipulowal tyle czasu, dzis wiem ze to byla milosc tylko z jednej strony. Sa takie przypadki, tak bywa, rozumiem.. Ale szczerosc chyba powinna byc na tyle wazna by nie bawic sie uczuciami drugiej osoby. Byc moze ciezko to zrozumiec ale nie bede tu opisywac wszystkiego co na ta decyzje wplynelo bo to bardzo osobiste rzeczy. W pracy przewija sie obok mnie duzo ludzi. Jestem dla nich mila, serdeczna. Znajomi jak znajomi, jak czegos potrzebuja to sie odzywaja, zawsze im pomagam. Mam jedna przyjaciolke w swoim wieku ale ona ma juz 3 letnie dziecko i swoj swiat.. Niedlugo bierze slub. Spotykamy sie w wolnych chwilach, lubie jak z malym do mnie przychodzi. Pozatym mam brata i mamy ze soba swietny kontakt. Tylko na pozor wygladam na osobe bardzo wesola, przebojowa, silna, taka ktorej nie da sie zlamac. Pozory czasem bardzo myla. Tak naprawde nikt nie wie jaka jestem, nikomu sie nie zwierzam, jedyne moje przezycia, emocje sa opisane na tej stronie poniewaz zwyczajnie nie mam z kim o tym wszystkim porozmawiac. Rozne rzeczy w moim zyciu sie dzialy. Rodzice nigdy nie poswiecali nam ( mi i bratu) na tyle uwagi zeby zwierzac im sie z problemow.. Raczej my od zawsze robimy im za psychologow. Bratu bardzo ufam ale wiem, ze nie moge obarczac go swoimi problemami osobistymi bo jest w duzo gorszym stanie niz ja. A ja chce go z tego stanu wyciagnac. Otacza mnie wielu ludzi. Ale czuje sie samotna. Nie ma tej, jednej, wyjatkowej iskierki, ktora dalaby radosc i nadzieje, na swoje szczesliwe zycie osobiste w przyszlosci... Wyglada na to, ze nigdy nie bylo a ja glupia zylam marzeniami. Wiem, wiem.. trzeba sie pozbierac, zyc dalej, nie poddawac. Staram sie. Ale bywaja takie chwile, ze brakuje lez, cale cialo drzy z nerwow, az ciezko sie oddycha, nie mowiac o ciaglym bolu glowy od tego calego metliku, wspomnien. Kazda mala sytuacja moze przypomniec o rzeczach o ktorych poprostu nie chce pamietac, ale niektorych wydarzen nie da sie zapomniec. Ciagle sie czyms zajmuje, zeby nie myslec o swoich uczuciach. Mowisz, ze ciezko zrozumiec prawdziwa samotnosc.. Tylko czy mozna samotnosc sklasyfikowac? Uznac ze ktos ma lepiej bo nosi na twarzy wymuszony usmiech, wsrod ludzi ktorzy tak naprawde udaja, ze go lubia bo cos potrzebuja, a ktos cierpi bardziej bo placze sam w domu, w ukryciu przed swiatem, nie ma przyjaciol, znajomuch, rodziny, nikogo. Nie da sie ocenic co jest gorsze, emocje zawsze sa, niezaleznie w jakiej sytuacji jestes. Czy masz rodzine, multum znajomych, czy tez samego psa albo kwiatka na parapecie. Nie jestesmy w jednakowej sytuacji ale cierpimy. Bo nie mamy tego co bysmy chcieli miec i to nas laczy. Co do calkowitej samotnosci o ktorej mowisz, takiej "izolatce", to pol roku nie wychodzilam z domu, nie moglam jesc, trzymac w rece dlugopisu bo tak drzala, nie rozmawialam z nikim. Brat mieszkal jeszcze w Wawie (chwala Bogu, ze mnie nie widzial w tym stanie), rodzice zapracowani, z poczatku staralam sie to ukrywac ale pozniej bylo mi na tyle ciezko, ze z nikim nie rozmawialam. Siedzialam calymi dniami w pokoju z zaslonietymi zaslonami, skulona, sama z metlikiem mysli w glowie i poczuciem, ze moje zycie nie ma juz zadnego sensu, ze jestem nikim...i jedynym moim przyjacielem z ktorym wtedy w myslach rozmawialam byl moj pies, ktory pierwszy zauwazyl, ze cos jest nie tak i wiernie siedzial ciagle ze mna. Pozdrawiam wszystkich/ Sylwia
-
29 maja 2011, 12:35:20Każdy odczuwa brak drugiej połówki inaczej, dla Ciebie nie jest to tragedia: jest - dobrze, nie ma - też dobrze. I możesz się z takiego podejścia cieszyć, Twoja psychika jest tak skonstruowana, że nie gryziesz się tym, czego nie masz, a dopiero, kiedy będziesz miał, będziesz się z tego cieszył. Ale nie wszyscy mają tak dobrze, są ludzie, których przybija codzienna samotność, i chociaż otaczają ich znajomi, rodzina, to są "samotni w tłumie". Ty odbierasz samotność jako kompletną pustynię, a komuś innemu samotnością może być brak tej jednej, jedynej, wyjątkowej osoby, pomimo, że wokół są ich setki.
Kami, cieszę się, że pomimo tego braku bliskości, który przeżywasz, nadal pozostajesz optymistycznie nastawioną do świata osobą. Nie ma nic gorszego niż przy smutkach i niepowodzeniach zamknąć się w kokonie własnej rozpaczy, z którego trudno się wygrzebać, nie mówiąc już o tym, żeby inni nas z niego wyciągnęli. I do tego potrafisz dawać jeszcze rady innym, naprawdę to w Tobie doceniam i podziwiam. À propos tego tematu, pamiętam jak kiedyś napisałaś mi, że kobiety potrafią przez rok egzystować obok i nie przyznawać się otwarcie do swoich uczuć. Kto wie faceci, może odważając się zrobić pierwszy krok, trafimy właśnie na takiego kogoś? :)
Pozdrawiam wszystkich poszukujących i czekających :)PePe -
29 maja 2011, 08:53:25A moze ty po prostu patrzysz tylko na te najpiękniejsze dziewczyny, moze wybierasz te najlepsze, idealnej szukasz, nie patrzysz na te trochę brzydsze, które nie są idealne? Wiele dziewczyn właśnie takich czeka aż ktoś je pokocha ale nikt ich nie chce bo nie są najpiękniejsze. Nie szukaj ideału, patrz także na te mniej idealne. A szybko znajdziesz miłość.
-
29 maja 2011, 00:34:54Nikt raczej nie rozumie samotnosci dla mnie samotnosc oznacza brak jakiejkolwiek osoby kolo siebie
Samotnosc kojarzy mi sie ze spustoszeniem jak na wygnaniu . nigdzie zywej duszy i to dopiero jest samotnosc .totalne pustkowie .
Pisza tu mlode kobiety i na okraglo jeden bol a to nie sa kochane a to nie akceptowane a to oszukane jak i facety ze sami ze ciagle zle i kobiety ich rania i samotni itd
A ja sie zastanawiam czy brak tej jednej osoby kolo siebie to cos strasznego czy nie da sie zyc samemu i ciagle tylko narzekac ?!
Nic samo nie przychodzi i dopuki nie wezmie sie ktos za siebie bedzie ciagle narzekal i stekal jaki to nieszczesliwy i samotny
Mnie tam jest dobrze .nie krzywdze nikogo i sam siebie tez nie
nie obiecuje gruszek na wierzbie i co ma byc to bedzie i jestem z tego powodu nawet szczesliwy co nie znaczy ze jestem oslchly i zimny i jakis kosmita bez uczuc etc. jestem sam i nie narzekam i dobrze mi z tym i co lepsze sam ale nie samotny i kazdemu radze to przemyslec.na wszystko przychodzi pora i na kzdego z nas czy samotni w sensie samotni czy samotni wsensie poszukiwaczy a nie daj Bog zlaac pierwsza lepsza okazje i nie dojechac do mety .
POzdrowic uprzejmie wszystkich samotnych i smutnych.
To ja rzeklem
-
28 maja 2011, 22:31:37Heh... GEneralnie przeczytałam post, przeczytałam komentarze i mnei zastanawia jedno w sumei, czemu niektórzy piszą że dołanczają do klubu samotnych inni że odczuwają podobnie, jeśli już z kims kiedyś coś tworzyli, jakiś związek... chodzi o to że w tym momencie cięzko wam zrozumieć samotność, taka prawdziwą, brak tej drugiej połowy cały czas, od zawsze... i mimo iż teoretycznie nie powinno się odczuwac tego braku skoro nigdy się nie zaznało tej przyjemność ale jednak go się odczuwa i to bardzo i ktoś kto nie est w takiej sytuacji nie do konca moze zrozumieć jakie mysli rodzą się w głowie... wiem bo przechodze to samo... mam rocznikowo 22 lata, ale tak normlanie to 21,5 i nigdy nikogo nie miałam, żadnego faceta, dokłądnie te same rady miałam, czekaj miłosć przyjdzie w najmniej spodziewanym momencie, nie szukaj sama się znajdzie, albo szukaj szukaj żebyś nie została starą panną... i te ciagłe pytania na każdej rodzinnej uroczystości, za każdym razem jak jakiś wujek czy ciocia przychodzili w odwiedziny... ale ludzie nie potrafią zrozumieć że mnie poprostu nikt nie chce i nie chciał... ktoś kto czegoś takiego nie przeżył nie potrafi zrozumieć.. aż moja kuzynk któregoś dnia niby w zartach zapytała "to co z tobą nie tak?" zabolało chyba najbardziej bo sama zadaje to pytanie sobie od jakiegoś czasu, moja przyjaciółka jaka to ona nieszcześliwa zawsze jak zerwała z chłopakiem i ze nigdy nikogo nie znajdzie i bla bla.. zawsze potem znajdywała czasem po roku czasem po 2 miesiacach już... ale oczywiście to ona miała najgorzej i nie rozumiała jak jej mówiłam żeby się cieszyła ze przyzyła te chwile radości chociaż, bo nie każdy ma na to sznase... oczywiscie zawsze wtedy zaczynały sie wywody ze ja głupoty gadam, ze zoaczew ze znajde szybciej od niej kogoś i bla bla... i tak mija kolejny rok i ona znalazła, zakochała się, myślą o sobie już na poważnie... ze wszytskich moich koleżanek z podstawówki,gimnazjum, liceum czy anwet na studiach teraz można na palcach obu rak policzyć ile jest tkaich dziewczyn jak ja, które nigdy nie zaznały męskiego ramienia obok... moze nie mam wysokiego poczucia własnej wartości ale nikt o tym nie, jak dobrej koleżance sie zwierzyłam kiedyś to powiedziała że w życiu by nie pomyślała że moge tak o sobie mysleć, bo ja nie daje ludziom poznać moich nielubianych rzeczy że tak się wyrażę, uchodze za osobę która wiecznie się śmieje :) i tka jest, bo kocham życie, jestem optymistką i radosną osobą, która uwielbia się śmiać i wygłupiać, ale gdy trzeba jest poważna, obowiazkowa i pracowita... co z tego że jestem otwarta do ludzi i ciagle kogoś poznaje... otatnio moja teoria na wszelkie jakies komentarze jest taka że ja porosu nie mam feromonów chyba bo z siebie też się śmieje... ale gdy przychodzi czasem gorszy dzień i chciałabym się najzwyczajniej w świecie do kogoś przytulić to nie ma do kogo... a to boli, bo kot już nie wystarcza... tak więc kolego rozumiem Cię doskonale... ale widzisz działaj, uważam ze powinieneś działać :) jak? na pewno nie natarczywie, ale jak spodoba Ci się jakaś dziewczyna uśmiechnij sie do niej, zagadaj, zaproś, nawet nie wiesz ile facetów traci okazje do poznania kogoś bo nie wiem boja się zapytać? przecież dziewcxzyna cie nie zje, najwyzej odmówi spotkania, ale to co ujma na honorze? nie, bo przynajmniej był przejaw inicjatywy i odwagi :) dziewczyny często nie lubią robić pierwszego kroku więc ty się odważ... a czasem porostu ta konkretna przyjdzie kiedy los stwierdzi ze jest idealny moment ;) faceci mają łatwiej bo w polsce przypada średnio chyba 106 kobiet na 100 facetów ;)
Wiecej odwagi meżczyźni, kobiety czekają, nawet jeślic zasem sprawiają wrażenie że nie potrzebują faceta, to jednak zawsze w końcu go potrzeba... Taka nasza psychika ;)
pozdrawiam
Kami -
28 maja 2011, 20:14:58"Noo z takim myśleniem to nie zajdziesz daleko" - problem polega między innymi na tym, że zdaję sobie z tego sprawę, ale nie potrafię nic z tym zrobić. I nie mogę przestać myśleć o mojej samotności.
-
27 maja 2011, 21:39:49Noo z takim myśleniem to nie zajdziesz daleko,wyprzedzasz wszystko.
Odpuść choć trochę chłopie i przestań sam siebie zadręczać .
Ja napotkałem kobiete swego życia w wieku 32 lat i wiesz co?
Jestem zajebiscie szczęśliwy,nie długo urodzi nam się dziecko.Tobie radzę nie podchodzić tak do wszystkiego z uprzedzeniem.Masz czas na wszystko by sobie przemyśleć i chłopie odpuść,nie pogrążaj się za młody jesteś na to by sobie tak komplikować życie na własne życzenie
Krzysiek -
27 maja 2011, 21:24:23Ja cały czas wierzę, że kiedyś to nastąpi, że będę jeszcze szczęśliwy, jak czytam wasze odpowiedzi to naprawdę nabieram wiary w siebie, ale kiedy idę gdzieś na miasto, czy robię coś, to zapominam o waszych słowach i ciągle wraca uczucie, że za 15-20 lat będę wracał do pustego domu, gdzie "żeby nie jeść samotnie jem z telewizorem" (jak w "dniu świra". ogólnie bardzo utożsamiam się z sytuacją bohatera tego filmu).
pisałem wam o koleżance, w której byłem nieszczęśliwie zakochany i myślałem, że może to ona jest blokadą. nie wiem o co chodzi, ale mam wrażenie, że ten niemiły epizod (kilka lat myślenia tylko o niej, wielokrotnie nieprzespane noce, stres i ból, że ciągle kogoś ma, ale nie jestem to ja) mógł być przyczyną tego, że teraz się trochę boję. Wtedy bałem się jej powiedzieć co czuję, bałem się odrzucenia (podobno nazywa się to nullofobia). Teraz chyba trochę boję się związku. Boję się, że nie wyjdzie, że nie będzie mi wierna, albo ja nie będę wierny jej, boję się, że to nie będzie ta jedyna...
Bo mam jakieś głupie wyobrażenie, że chcę spotkać jedną jedyną i nigdy więcej żadnej innej, że to ona ma być ze mną do końca życia, żebyśmy razem byli szczęśliwi. A gdy pomyślę, że możemy się rozstać i już nigdy potem nikogo nie spotkam w życiu, to boję się w cokolwiek w ogóle angażować :( -
27 maja 2011, 19:29:54To ja chce dolaczyc do waszego "klubu samotnych" :) U mnie jest tak, ze 7 lat bylam z kims mimo, ze mieszkalismy na 2 koncach polski. Niestety za duzo tajemnic i przykrych rzeczy ze strony mojego chlopka wyszlo na jaw.. Szanuje go do tej pory mimo, ze bardzo przezylam to jak mnie skrzywdzil, oszukiwal.. Chcialam mimo wszystko z nim byc bo wydawalo mi sie, ze nie mam nikogo oprocz niego, byl dla mnie najwazniejszy.. ale ciagle sie balam, czulam sie niepewnie a on mi raczej pewnosci nie dodawal, wrecz przeciwnie.. Zaczelam kojarzyc fakty- bezsennosc od kilku lat, depresja.. Doszlo do tego, ze przestalam rozmawiac z kimkolwiek, dlugie godziny siedzialam przy kompie grajac w age of conan albo call of duty.. Nic nie sprawialo mi radosci, ciagle bylam smutna, wieczorami plakalam, nie moglam wcale zasnac, dopadla mnie anemia.. Ogolnie brak checi do zycia... Pewnego dnia poprostu nie wytrzymalam, zadzwonilam, zaczelam rozmawiac... okazalo sie, ze on jest nieszczesliwy, ze musi sie jeszcze chyba "wyszumiec" i myslenie o stalym zwiazku to nie to.. Coz.. teraz jestem sama.. Pojawilo sie juz 2 chlopakow od tamtego czasu ktorzy jakas relacje chcieli nawiazac.. ale.. wiem, ze nie mieli dobrych intencji i chodzilo nie o to czego szukam. Nie gustuje w zwiazkach na miesiac, nie patrze na kozaczkow i cwaniakow. Kazdy kogo spotykam zwraca uwage tylko na wyglad.. nie chce mnie nawet dokladnie poznac ale juz slodzi i czaruje, zeby otrzymac w zamian to czego chce. A ja jak widze cos takiego od razu zamykam znajomosc, poprostu nie umiem. Potrzebuje kogos komu bede mogla ufac, kogo bede kochac calym serduszkiem i komu bede mogla dawac szczescie. Oczekuje w zamian tego samego.. Duzo osob mowi, ze jestem ladna i mila dziewczyna, mimo wszystko uswiadomilam sobie, ze tamten zwiazek byl na tyle toksyczny dla mnie, ze nie potrafie tak juz o sobie myslec.. i bardzo boje sie odrzucenia. Narazie zajmuje sie praca, a prace mam dosyc ciezka, nie mam nawet dnia wolnego w tygodniu. Ale ciesze sie, ze pomagam rodzicom, wyciagam brata z choroby a sama nie pograzam sie tylko zyje dalej i ciesze sie tym zyciem i spokojem :) Rozpisalam sie. Pozdrawiam / Sylwia
-
27 maja 2011, 09:19:25Opowiem Ci swoją historię
W październiku 2008 roku w tym serwisie internetowym umieściłem bardzo podobny wpis jak Twój.
Wówczas miałem tyle samo lat co Ty.
Do klasy maturalnej można powiedzieć, że byłem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Uczyłem się, pracowałem dodatkowo - staże, praca fotoreportera/redaktora na spotkaniach piłki nożnej, wielkie imprezy, koncerty. Osiągnąłem swego czasu więcej niż inni po 20 latach pracy.
Kiedy kończyła się szkoła średnia, a potem się zakończyła - zobaczyłem, że zostałem sam - wokół wszyscy łączyli się w związki, zakładali rodziny. Co gorsza - także i bardzo mi bliskie osoby, które po prostu nie miały czasu na wypady na piwko, imprezy, rozmowy.
I tak się zaczęło - samotne wakacje, święta, urlopy. Pracowałem dużo, co nie zmieniało faktu, że nadal odczuwałem samotność. Stwierdziłem, że zawsze byłem samotny, ale jakoś sobie umiałem radzić z całą sytuacją. Osiągnąłem taki wiek, że nie potrafiłem sobie poradzić.
Każdy mi mówił - "miłość sama przyjdzie". Oczywiście miłość nie przychodziła. Zacząłem więc szukać. Spotykałem się z różnymi dziewczynami. Kończyło się tym, że słyszałem - jestem świetnym materiałem na przyjaciela - taki dobry, pomocny, inteligentny. Przechodziłem z tego powodu wiele załamań. Co gorsza - były też takie dziewczyny, co się mną bawiły albo chciały zapomnieć o swoich byłych, by później powrócić do nich. Po drodze był też "związek" na odległość, który skończył się wielką klapą
Kiedy straciłem nadzieję na cokolwiek w sferze uczuć - postanowiłem napisać na forum dla kobiet - jakie to one są kobiety - że chcą być w związku z debilami z furą, skórą, komórą, zawodówą oraz chamami i draniami.
Na forum zapanowała intensywna dyskusja.
Jakiś czas później - właśnie z tego forum napisała do mnie dziewczyna, która stwierdziła, że jestem bardzo interesującą osobą i że chciałaby ze mną nawiązać znajomość. Zaczęło się od gg, potem sms aż doszło do pierwszego spotkania. I w ten sposób 9 kwietnia 2010 spotkaliśmy się, a niewiele później już byliśmy parą i tak jest do dzisiaj, planujemy wspólną przyszłość.
Powiem Ci tyle - byłem w bardzo podobnej sytuacji co Ty, miałem tyle lat co Ty i musiałem trochę poczekać.
Nie szukaj na siłę miłości - to nic Ci nie da, bo tylko odstraszysz dziewczynę swoją desperacją. Nie traktuj każdej dziewczyny jako potencjalną żonę. Nawiązuj nowe znajomości, bądź otwarty na ludzi. Czasem tak bywa, że poznasz jedną dziewczynę, a dzięki niej jej koleżanki, itd i itp.
Podstawowo - bądź uśmiechnięty, wesoły dowcipny i pokaż swoje "wnętrze" :)
-
26 maja 2011, 17:28:34Ale sie zwierzasz i faktycznie tak jest chociaz tobie najwyrazniej ciagle w glupiej glowie marzy sie zeby bylo inaczej. Wątpie zebys byl do konca zycia samotny, nie chodzi mi o to ze szczescie samo zapuka do twych drzwi.. predzej czy pozniej wezmiesz sie za siebie. Popracujesz - dostaniesz.
-
26 maja 2011, 17:19:01o, nie spodziewałem się, że po raz drugi mi odpowiesz :) Rozumiem co masz na myśli, wiem o czym mówisz, ale mimo wszystko po tych niecałych 20 latach coraz trudniej mi uwierzyć, że kiedykolwiek wydarzy się to o czym mówisz...
"A jak ci ktoś mowi ze milosc przyjdzie sama to mozesz mu spokojnie odpowiedziec ze z filmow dysneyowskich juz wyrosles." - jeśli tak faktycznie jest, i nie ma żadnej nadziei, to chyba do końca życia pozostanę samotny... :(
nie chodzi o to, że jestem jakimś pesymistą czy kimś - nie, jestem wręcz entuzjastą. Zawsze znajduję jakieś pocieszenie i żyję dalej. ale jednak ta jedna myśl nie daje mi spokoju i jest w stanie zniszczyć mi kompletnie nastrój, wywołać u mnie wątpliwości co do mojej osoby.
jak to jest? wszyscy zawsze naokoło, że wygląd nie ma żadnego znaczenia itd, a jednak mam wrażenie, że w moim wypadku może to być jeden z czynników.
W ogóle to w życiu bym się nie spodziewał, że będę się zwierzał obcym ludziom w internecie :( -
26 maja 2011, 07:59:36Nic samo nie przychodzi.. chyba że czekasz na przeziebienie lub debet na koncie. A jak ci ktoś mowi ze milosc przyjdzie sama to mozesz mu spokojnie odpowiedziec ze z filmow dysneyowskich juz wyrosles.
-
25 maja 2011, 23:10:19Rozumiem co czujesz, też mam podobnie. Odkąd pamiętam, zawsze otaczało mnie dużo dziewczyn, a na pewno więcej, niż kolegów. Większość to koleżanki, kilka najbliższych to przyjaciółki, bez których ciężko byłoby mi teraz funkcjonować. Są dla mnie bliskie, znajduję w nich oparcie, ale także nigdy taka przyjaźń nie przekształciła się w coś więcej. Nie powiem, żebym był nieśmiały, raczej wręcz przeciwnie, jestem otwarty, lubię poznawać nowych ludzi i przeważnie dość szybko łapię z nimi kontakt. Ale problem w moim przypadku jest chyba w tym, że bardzo boję się odrzucenia. Jeżeli podjąłbym jakieś kroki w stosunku do którejś z nich, a ona wprost powiedziałaby mi, że nie, że nic z tego, że ona tego nie widzi etc. to byłoby mi strasznie głupio, nie wiedziałbym, gdzie schować oczy. Poczułbym się wtedy, jakby ktoś wylał na mnie wiadro pomyj, a mój kontakt z tą dziewczyną chyba nie byłby już taki jak przedtem, nawet, jeśli jej stosunek do mnie by się nie zmienił i nadal pozostał na stopie przyjacielskiej. Podobnie pewnie byłoby, gdybym jednak związał się z kimś, a potem w trakcie okazało się, że to jednak pomyłka... Ktoś powie, że za dużo tego gdybania i że trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Fakt, sam jestem tego świadomy, tylko trudno mi się przełamać, nie chcę zepsuć przyjaźni, a jednocześnie marzę też o czymś ponad to. Łączę się więc z Tobą w samotności :)PePe
-
25 maja 2011, 22:23:06To ja jestem autorką tego postu o którym piszesz .Troszkę mnie nie zrozumiałeś ..
Kobieta którą spotkasz na swej drodze-spotkasz taką,spotkasz ją niespodziewanie
Może zbieg okoliczności,może nie winne zetknięcie się - napotkasz taką,która zauważy w Tobie coś czego jeszcze żadna nie zauważyła .Ty nie zauważysz jej a wasze drogi znów się zejdą .Będzie już inaczej :)
Będzie najszczęśliwszą osobą - Będzie :) mając taki skarb
Czy miłość przychodzi sama -nie .Miłość dojrzewa tak samo jak przyjaźń,powoli..najpierw jest przyjaźń ,później kochanie.
Twoja koleżanka powiedziała w dziwnym znaczeniu ..a ja to rozumiem tak:
szybka kobieta ,rzuca swoim dzikim spojrzeniem i wybiera z pośród kilu tego jedynego który spełnia jej oczekiwania i wymagania ,wybierze sobie partnera który zaspokoi jej wszystkie pragnienia jak i odpowiedni byt
Fakt duzo tak kobiet postępuje
Inne czasy jak dawniej a młoda taka nie jestem :-)
Pisałeś o studiach ,może ta chwila nadejdzie a Ty się tak stresujesz :) Lepiej czasem odpuścić a później czerpać "wiadrami" to co teraz jest absurdalnie i nie wykonalne za jakiś czas stanie się jedyną myślą,jednym celem -Twoim życiem :)
Rozsądny jesteś i wiem ,że zrozumiesz moją końcową puentę :))
-
25 maja 2011, 21:53:17Cześć, to znowu ja - autor wątku.
Kiedyś już tu się wpisywałem ( smutno mi 64709/ ) i tam przeczytałem pewien komentarz, który wtedy podniósł mnie na duchu, mianowicie chodzi o słowa "kobieta którą spotkasz będzie najszczęśliwszą osobą na świecie". Ale gdy o tym myślę teraz, to zastanawia mnie, co z tego, że może być cudownie, skoro nie wiem jak do tego doprowadzić? Nie raz się w życiu przekonałem, że nie od razu coś się ma. Mam tu na myśli, że przecież nie będę szczęśliwy ot tak - z dnia na dzień kobiety mieć nie będę.
Nie wiem nawet jak miałbym zagadać do dziewczyny. Nie potrafię zmienić koleżeństwa w coś poważniejszego. Ciężko mi powiedzieć czy jestem nieśmiały - kiedyś na pewno tak, teraz raczej nie, bo kontakty z dziewczynami mam normalne. jednak nigdy nie spotkałem żadnej która by mnie zechciała.
dla mnie to ogromny ból :(
powiedzcie mi ludzie, czy miłość może sama przyjść, czy to wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie? kiedyś koleżanka mi mówiła, że to i tak kobieta wybiera, jeśli podbijając do jakiejś zauważę, że nie ma sprzeciwu to mam duże szanse (czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie jak to mówiła), ale mi się jeszcze nigdy w życiu nie zdarzyło coś takiego :(
naprawdę jest mi z tym źle, już kilka dziewczyn, które mi się podobały chodzą teraz z moimi kumplami i są z nimi szczęśliwe. gdy pomyślę, że to ja mogłem być z tą czy z tą, to łzy mi się cisną do oczu. Nigdy nie potrafiłem nic zrobić aby to osiągnąć i chyba nadal tak zostanie.
wiecie, tu nie chodzi o to, że koledzy mają dziewczyny, a ja nie, to ja też chcę. Chodzi mi o to, że nie raz nie mam co robić i chciałbym pójść np na spacer z dziewczyną sam na sam i mieć ją tylko dla siebie. A gdy w głowie pojawia mi się wizja, że to może nigdy nie nastąpić i za 15 lat wciąż jako stary kawaler, który nigdy nie zaznał miłości miałbym wracać do domu z pracy i zastać w nim co najwyżej psa (o ile bym miał) to mi się żyć odechciewa. Nie chcę skończyć jako samotnik, który nie ma własnej rodziny, a przyjaciele nie będą mieli wtedy tyle czasu co teraz bo sami będą ojcami i mężami, matkami i żonami.
ta samotność mnie boli. i boję się, że taki stan utrzyma się już na zawsze :( -
25 maja 2011, 21:07:27Nie moge uwierzyć, jak bym ja to napisał. Jestem od Ciebie o rok starszy, i też jestem zupełnie normalny tylko że nieśmiały. Nigdy dotąd nie miałem nikogo, niewiem jakie to jest uczucie "mieć kogoś" dla siebie i wiem doskonale jaki to jest bul... Niezręczność gdy dostajesz zaproszenie na wesele z os. towarzyszącą i niewiesz co zrobić, nie jedna osoba powie pewnie że można iść z koleżanką, pewnie że tak tylko z którą. Każdy mi pieprzy o tym czemu niemam dziewczyny, czemu nie chodzę na dziewczyny, czemu sie za tą czy za tamtą nie wezmę, jestem nieśmiały i mam taką blokade, zresztą niewiem czy dał bym sobie rade być z kimś, czy ta osoba nie uciekła by odemnie po tygodniu bycia razem.
Życze Ci powodzenia bo w końcu musimy na kogoś trafić. -
25 maja 2011, 20:30:57Ja bym właśnie chciała, żeby jakiś facet do mnie zagadał.
Brzydka nie jestem, ale nie potrafię po prostu podejśc do faceta, który mi się podoba i zarywac, jestem raczej nieśmiała i czuję się samotna.
Lepiej jak zaczniesz działac, tylko kulturalnie...
No i to powinno byc szczere i jeżeli zobaczysz po pewnym czasie ze strony Twojej "wybranki" brak odwzajemnienia, to się po prostu wycofaj, nie poddawaj i szukaj dalej, działaj ;)