Smutno mi, bo poznałam cudownego faceta, ale on zaangażował się bardzo mocno, a ja mu narobiłam nadzei. Jest dla mnie ważny, ale ja mam prawdopodobnie bordera i to wiedział. Dałam upust emocjom. Ja też liczyłam na coś więcej, ale po 5 dniach pisania wyznał mi miłość. Nie sądziłam że odbierze wszystko aż tak bardzo poważnie. Wysyłał mi różne reelsy miłosne, ja mu też, ale wiedziałam, że warto poczekać,by zobaczyć co dalej. On na początku znajomości też mówił, że nie ma co się spieszyć, niech idzie naturalnie wszystko, ale w życiu był bardziej niedoceniany niż ja, dlatego też dał upust emocjom, tylko przez to, on zaangażował się mocniej. Wiem, że to było bardzo szybko i z nim o tym rozmawiałam, że ja jestem tylko zauroczona i musimy dać sobie więcej czasu. On przyznał mi rację i chciał znowu abyśmy szli ze wszystkim naturalnie. Myślałam, że dam radę, ale jeden dzień byłam wykończona psychicznie, panicznie bojąc się, co będzie jak ja go nigdy nie pokocham, a wczoraj byłam na tyle "martwa" psychicznie, że postanowiłam zakończyć relację po tygodniu. Zrobiłam to, bo nie chciałam go krzywdzić, dawać dalej nadzei, wiedząc, że on jest zakochany (choć według mnie raczej zauroczony, ale twierdził inaczej), kiedy ja nie jestem w stanie nic określić bez widzenia go na żywo (odległość 2-3h pociągiem, ale nie byliśmy na razie w stanie się spotkać). Spotkanie planowaliśmy bardziej na listopad, grudzień, ale wiedziałam, że on przez ten czas będzie sobie robił coraz większą nadzieję, a ja będę czuła się za to odpowiedzialna. W sensie wiecie, ja mu nie mogłam zagwarantować, że na pewno coś wyjdzie między nami, choć chciałam, a on wierzył w to bardzo mocno, mimo krótkiej znajomości. Napisałam mu, że nie chcę go krzywdzić, że ja jestem chora psychicznie i muszę się leczyć bo wchodzę z relacji w relację. Jestem dopiero miesiąc po zerwaniu a już znów chciałam kogoś szukać, bo chciałam leczyć swoje kompleksy i czuć się doceniona. Powinnam najpierw skupić się na sobie, pójść na terapię i dopiero jak się ustabilizuję, powinnam poznawać ludzi. On prosił, bym nie uciekała, że mi pomoże, ale ja wiedziałam, że nie mogę się zgodzić, bo to by go krzywdziło jeszcze bardziej. Napisałam, że zdecydowałam już aby to zakończyć i prosiłam by uszanował decyzję. Prosiłam aby mnie zablokował, ale on nie chciał. Napisałam, że jak on tego nie zrobi, ja będę musiała to zrobić, bo wiedziałam, że będzie pisać, a to by mu nie pomogło. W końcu napisał, że jeśli naprawdę tego chcę, mam go zablokować. Tak też zrobiłam. Czuję się w chuj winna, bo wolałabym abym to ja była zraniona, a nie on, bo on nie zasłużył. Dziś zobaczyłam na tik toku, że wysłał mi wiadomość o 3 w nocy, że jak zmienię zdanie, będzie czekać, nawet jeśli bym chciała tylko się przyjaźnić. Że mam nie bać się napisać. Napisał też, że mam go tam zablokować, ale jednak tego nie zrobiłam. Przy okazji konto ma teraz oznaczone jako "nie istnieje" i nie wiem czy on usunął czy jednak zdecydował się mnie zablokować. Ta wiadomość cholernie wpłynęła mi na serce, bo nawet jakbym kiedyś napisała, to zajmie to kilka miesięcy. Nie wiem czy on zdaje sobie z tego sprawę, że jakby miało się to wydarzyć, nie będzie to prędko. Bardzo chcialabym, aby znalazł kogoś nowego, kto na niego zasługuje i go uszczęśliwi. Chcę mieć pewność, że nie będzie o mnie myślał za jakiś dłuższy czas. Trochę pociesza mnie myśl, że ta relacja trwała tydzień a nie 2 miesiące i powinno mu być łatwiej się przyzwyczaić do tej sytuacji. Wiem, że to nauczka dla mnie, abym raz na zawsze przestała wchodzić w kolejne relacje, bez przerwy. Tylko boli mnie cholernie to, że musiałam to zrozumieć dopiero, jak druga osoba została zraniona. Czuję się jak potwór i jest mi przykro. Wiem jednak, że zrobiłam dobrze, że to pozwoli szybciej zagonić nasze rany. Nie oczekuję rad ani slow pocieszenia. Nie zasłużyłam na nie. Musiałam się tylko wygadać, bo ciąży mi trochę na sercu. Czuję ulgę, ale gdzieś ten ciężar co jakiś wraca. Usunęłam na stałe aplikacje randkowe. Nie wiem czy kiedykolwiek do niego napiszę, ale z całego serca mam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś w tym czasie i będzie szczęśliwy. Oprócz ze mną, pisał jeszcze z jedną dziewczyną, ale traktował ją jak potencjalną przyjaciółkę. Mam nadzieję, że to ona okaże się być tą jedyną. Przykro mi, że sprawy musiały się tak potoczyć. Poznaliśmy się z nieodpowiednim momencie. I wiem, że dobrze zrobiłam. Boli, ale wiem, że dobrze zrobiłam i że za jakiś czas będzie tylko lepiej
-
4 września 2024, 21:43:41Omg, ile tekstu, przeczytam jutro.
-
4 września 2024, 14:36:21Ja tutaj tylko zostawię swoją opinię. Tydzień znajomości, bez spotkania - jak ktoś nie jest w stanie tego przetrawić, to prawdopodobnie też ma jakieś zaburzenia psychiczne, bądź jest bardzo młodą osobą.