Do chłopaka, który ma zostać prawnikiem - mój ojciec miał tak samo i dopiero w wieku 50 lat, gdy odc...
-
4 stycznia 2020, 20:48:34Wybaczam! :)
Nie potrafię zaakceptować Twojego braku buntu ("już w gimnazjum się poddałem...") i braku dążenia do wolności. Chodzi o pieniądze, wiem...i o strach i niepewność. Boisz się sprzeciwić i iść na swoje. Wolisz się męczyć ale mieć pewną przyszłość. Rozumiem to i nie oceniam. Ale jestem pewna, że jeśli teraz się nie postawisz, to nie postawisz się nigdy. W każdym razie, powodzenia! -
4 stycznia 2020, 19:36:05Wybacz, ale ciężko mi uwierzyć w Twoją historię. Ludzie całe trzy lata na biol-chemie uczą się biologii i chemii, przerabiają arkusze z nauczycielami, wiedzą czego się spodziewać, chodzą na kursy maturalne, a i tak niewielu udaje się dostać na medycynę. Jeśli piszesz prawdę, to gratuluję, ja nie mam tyle samozaparcia w sobie. Już w gimnazjum się poddałem, kiedy rodzice wybierali dla mnie licea (moja matka za mnie rekrutowała się do liceów, po fakcie powiedziała mi, gdzie się dostałem). Całe moje życie było kontrolowane, jest i będzie, dopóki nie spełnię ich życzenia w postaci przejęcia ich kancelarii jako świetny prawnik. Tylko wtedy będą ze mnie dumni.
Tak jak napisałem wcześniej, mogę uciec z domu, ale co potem? Więc Twoje motywacyjne słowa typu "Wszystko możesz, to TWOJE życie" na nic się zdają. Mogę zmienić swoje nastawienie, walczyć o szczęście, ale potrzebuję racjonalnych rozwiązań, muszę przemyśleć konsekwencje ruchów. Nie mogę narazie zmienić niczego. Mógłbym, gdybym miał pieniądze. Więc muszę czekać do końca studiów, zostać prawnikiem, zarobić i wtedy coś zmienić. Nie wiem jednak, czy dotrwam do tego.
Mimo to dziękuję za komentarz. Chciałem się tylko wygadać, bo nie mam komu. -
4 stycznia 2020, 19:11:31A gdzie duch walki o swoje życie, o swoje szczęście? Gdzie odwaga by żyć w zgodzie z samym sobą? Rezygnujesz z radochy i satysfakcji jaką przynosi wykonywanie pracy którą się kocha! Sam skazujesz się na nieszczęśliwe i pełne goryczy życie.
Miałam podobnie. Studiowałam prawo ze względu na rodziców (chociaż nigdy nie przyszłoby im do głowy mieszać się w te studia i robić czegokolwiek za moimi plecami!), ale zawsze marzyłam o medycynie. Więc, w końcu wzięłam sprawy w swoje ręce, w ciągu dnia uczyłam się prawa, nocą biologi i chemii i tak przez rok (wiedziała o tym tylko moja starsza siostra, studentka prawa z powołania). Zdałam maturę, dostałam się na medycynę, i teraz już jestem na drugim roku! Na początku rodzice nie mogli się z tym pogodzić, ale teraz są nawet dumni. A ja jestem najszczęśliwszą istotą na ziemi!
Nie daj się rodzicom! Pamiętaj że tylko TY jesteś odpowiedzialny za swoje życie i swoją przyszłość! -
4 stycznia 2020, 16:42:33Dziękuję za ten komentarz, ale nie mogę sprzeciwić się rodzicom. Już to przerabiałem... Nie mam żadnych szans na zmianę. Oczywiście mogę uciec z domu, ale dokąd? Nie mam nawet żadnych pieniędzy. Jeśli czegoś potrzebuję, muszę poprosić o to ojca. Chciałem iść do pracy, ale mi zakazali. Powiedzieli, że mam się wyłącznie skupić na studiach, a potem pracować w ich kancelarii. Nawet na wakacje nie mogłem nigdzie wyjechać, by dorobić.
Moi rodzice są bardzo wpływowi, są po tych samych studiach, na których obecnie jestem, i nie nabiorą się na żadne wymówki, że studia są dla mnie za trudne (mimo że są, bo tego rzecz jasna nienawidzę). Na pierwszym roku ledwo dawałem sobie radę, aż w końcu zbuntowałem się i zacząłem olewać zajęcia. Co zrobili moi rodzice? Moja matka za moimi plecami w moim imieniu robiła projekty i wysyłała maile do profesorów, a ojciec porządnie mnie zlał. Było mi strasznie głupio z tego powodu, więc zacząłem chodzić na zajęcia i się uczyć z bólem. Zresztą zrozumiałem, że na marzenia jest już za późno. Gdzie ja mam znaleźć czas na naukę rozszerzonej biologii i chemii, by zmienić studia na takie jakie chcę? Wszystkie ścisłe kierunki są dla mnie niedostępne. Marzę o innym życiu, mógłbym nawet mieszkać w wynajmowanym pokoju z kilkoma studentami i pracować w sklepie. Jak mam tego dokonać? Żyć przez jakiś czas pod mostem, by zarobić na pierwszy czynsz? Nawet jeśli, to by mnie rodzice znaleźli i znowu zmanipulowali. Jestem za słaby. Wizja, że skończę jak Twój ojciec, nie jest taka zła, skoro odchował tak mądrą córkę. Muszę się pogodzić ze swoim losem, a jeśli nie wytrzymam, to umrę. Może moja śmierć zmieniłaby zachowanie moich rodziców.