Hej. Mój problem polega na tym że jestem... Za miła. W domu wychowywano mnie by nie robić nikomu prz...
-
2 stycznia 2020, 15:09:142 stycznia 2020 14:13:27 Myślę, że wyczerpałeś temat. Pozostało mi tylko podpisać się pod nim i mieć nadzieję, że Twoje słowa przemówią do adresatki.
-
2 stycznia 2020, 14:13:27Hubert, hej
Jakieś refleksje? -
2 stycznia 2020, 12:34:5131 grudnia 2019 14:20:58
jakieś argumenty? bo ja też sobie mogę o tobie powiedzieć o tobie losowe 2 słowa, tylko co z tego skoro to ani z niczego nie wynika, ani nic nie rozwiązuje? -
2 stycznia 2020, 10:14:552 stycznia 2020 01:30:44 Jak masz na imię?
-
2 stycznia 2020, 01:30:44Jest takie przysłowie: ,,Doceń to to masz, nim czas sprawi, że docenisz to co miałeś".
To mądre słowa, ale nie powstały bez powodu. Ludzie często nie doceniają tego co mają, tego co ktoś dla nich robi, czy tego jacy są. To fakt. Zanim przejdziesz dalej pamiętaj, że ani o Tobie, ani o tych ludziach nie wiem wystarczająco dużo, by móc kogokolwiek oceniać. Więc nie bierz niczego zbytnio do siebie, może po prostu popchnie Cię to do jakiejś refleksji. Napisałaś, że jesteś miła a mimo to inni uważają Cię za zarozumiała i nudną. Że Twoi chłopacy nie doceniali jaka dla nich byłaś, mimo że tak się starałaś. Jestem przekonany, że praktycznie każda czytająca to osoba jest po Twojej stronie, a spotykanych przez Ciebie ludzi uzna za nieczułych niewdzięczników. Ale poszukajmy nieco mniej szablonowej odpowiedzi.
Powiedziałaś, że jesteś miła, ale co to właściwie znaczy? Wiele razy spotkałem się z sytuacją w której osoba miała wobec kogoś pewne intencje, ale ludzie ich(tych intencji) nie zrozumieli. Trochę jak gdy ktoś opowiada dowcip (według niego bardzo zabawny), mając dobre intencje i szczerze chcąc rozbawić towarzystwo, ale gdy już opowie puentę, nikt się nie śmieje. Wiesz, co mam na myśli? Jesteśmy "jacyś", bo chcemy, by za takich uznali nas ludzie. Tym samym więc to jacy jesteśmy, jest określane przez to jak widzą nas inni. Więc jeśli twierdzisz, że jesteś miła, ale inni uważają, że taka nie jesteś, to czy rzeczywiście możesz o sobie tak powiedzieć? Oczywiście, że tak, to oni tego nie widzą! - być może tak pomyślałaś. I najpewniej masz rację. Ale pomyśl o tym w ten sposób - ludzie są różni. Jedni lubią grać w piłkę, inni czytać książki. Jedni mają dość prosty sposób myślenia i podejmują szybkie decyzje, inni są znacznie bardziej refleksyjni. Każdy ma nieco inny charakter i każdy nieco inaczej patrzy na różne kwestie. To, że jesteś, jak mówisz - miła, może być naprawdę wielkim atutem. Ale nie dla każdego. Pamiętam jak kilka lat temu poszedłem na studia. Nim zaczęły się pierwsze zajęcia, ja i reszta ludzi z kierunku, umówiliśmy się na spotkanie integracyjne. Byłem podekscytowany, wiadomo mnóstwo nowych osób, na pewno spotkam ciekawe, miłych i równie podekscytowanych ludzi, z którymi porozmawiam na interesujące tematy! Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Gdy usiadłem z nimi przy stole i zaczęła się rozmowa, już po kilku minutach czułem się mocno zawiedziony. Byli cyniczni, przyziemni, a rozmowa z nimi była najzwyczajniej w świecie nieciekawa. Tylko piwa sobie dolewali. Ocenianie innych nie jest dobrą praktyką i powinno się tego unikać, ale wtedy właśnie takie miałem odczucia. Czy słuszne? Cóż, według mnie byli nieciekawi i strasznie przyziemni. Ale niektórym z nich rozmawiało się ze sobą nawzajem całkiem dobrze. Czy byli nudni? To złe pytanie. Po prostu nie interesowała mnie poruszana przez nich tematyka. Czy byli cyniczni? Według mnie tak, ale wiele osób na pewno wcale tak nie pomyślało. Ludzie są różni i każdy inaczej widzi świat oraz inaczej ocenia otaczających go ludzi. Jeśli osoba zainteresowana grą na gitarze, dla której motoryzacja będzie czymś nieciekawym, trafi nagle do nowej klasy, gdzie wszyscy są zajarani motocyklami, powie że są nudni. Ale dla nich to właśnie ta osoba będzie nudna. Jeśli ta osoba powie, że ma ciekawe zainteresowanie, choć przecież nikogo w tej klasie nie interesuje muzyka, to znaczy, że ma ciekawe zainteresowanie, czy nie? A co by było, gdyby trafiła do innej klasy, gdzie wszyscy grają na instrumentach więc będą się świetnie dogadywać? Analogicznie, spotykałem wielu ludzi o skrajnie różnym poczuciu humoru. Wiele razy zdarzyło się, że gdy ktoś opowiedział w towarzystwie dowcip, inni się nie zaśmieli. Czy to znaczy, że nie ma poczucia humoru? Nie, po prostu nie trafiła na osoby, które nadawałyby na tych samych falach. ,,Fal, nie ma fal" - jak to śpiewał Dawid, słowa tej piosenki wcale nie są takie bezsensowne jak się może wydawać. (w różnym towarzystwie sam opowiadam różne - dopasowane doń dowcipy, czasem po prostu wiem, że by nie załapali lub by się obrazili) Inne towarzystwo potraktuje jednak tę osobę inaczej - lepiej. Gorzej, jeśli przez to, że trafiała na niewłaściwych dla niej ludzi, stwierdzi że jest nudna lub nie ma poczucia humoru i zacznie utwierdzać się w tym przekonaniu. I gdy np. rok później miałaby szansę poznać kogoś nowego komu by się spodobała taka jaka jest, to przez to, że wzięła sobie do serca uwagi tych, którzy po prostu nie nadawali na tych samych co ona falach, już nie spróbuje z tym kimś nowym. Stwierdziłaś, że jesteś miła i nie kwestionuję tego. Ale zadaj sobie pytanie, czy rzeczywiście to co robisz na 100% jest odbierane przez innych jako miłe zachowanie, czy może tylko tak Ci się wydaje (to wydaje się absurdalne, wiem ale czasem przez to, że zostaliśmy np zupełnie inaczej wychowani, nasze intencje, mimo że dla nas oczywiste, przez innych mogą być zupełnie odmiennie odbierane i interpretowane). A jeśli jesteś przekonana o tym, że na pewno, to co robisz powinno być odbierane jako miłe, zwróć uwagę, czy może nie masz jakichś innych zrażających do siebie cech. Bycie miłym to ogromny atut, naprawdę. Jak każdy, lubię przebywać z miłymi osobami(jak praktycznie każdy) i odwdzięczam im się tym samym, ale pamiętaj, że bycie miłym to nie wszystko. Znałem osoby miłe do tego stopnia, że aż nachalne. Gdy chcesz komuś tak bardzo pomóc, że aż mu się narzucasz, może go to mniej lub bardziej (zależnie od osoby) drażnić. Osobiście zawsze widząc kobietę z wielką walizką przed jakimiś schodami proponuję swoją pomoc i wiele razy mam okazję komuś ulżyć. Często jednak dziewczyny odpowiadają z uśmiechem, że nie jest taka ciężka i dziękują, ale dadzą sobie radę. Czy powinno się nalegać, aż w końcu odpuści(mówiąc ,,dobra bierz pan tą cholerną walizkę jak panu tak zależy)? Myślę, że nie o to chodzi. Dobrze być miłym ale nie nachalnym. Być może to zabawny przykład, ale zadaj sobie pytanie, czy nie jesteś np. nazbyt nachalna, lub czy nie posiadasz innej cechy, która przyćmiewa fakt, iż jesteś miła.
Nie chciałbym, żebyś pomyślała, że nadmiernie bronię reszty. Jakakolwiek byś nie była nie mają prawa Cię tak traktować(a przecież jesteś miła, więc tym bardziej). Zwłaszcza Twoi partnerzy, którzy się do Ciebie nie przyznają. Piszesz, że w takim razie musisz być odpychająca, tym bardziej, że rzekomo jesteś ładna. Coś na pewno sprawiło, że porzucili ten związek. Możesz zastanowić się czy jakieś twoje konkretne działanie się do tego przyczyniło(a może po prostu nie pasowali do Ciebie. Jest wielu wspaniałych ludzi - kobiet i mężczyzn, ale nie każda ich kombinacja stworzy udany związek).
To jednak nie jest kwestia tego, że po prostu zrezygnowali ze związku. Napisałaś, że okłamywali, wykorzystywali, a dopiero na końcu Cię porzucili. Zacznijmy od tego, że oskarżasz siebie o ich złe względem Ciebie zachowanie. Nie wiem absolutnie nic o Waszych związkach, więc nie powinienem oceniać, ale niezależnie od tego gdzie tkwi prawda, zostałaś źle potraktowana, a nawet gdybyś była odpychająca, nie jest to dla nich żadne usprawiedliwienie.
Poza tym to tylko dwaj chłopacy. Zakładając, że jesteś odpychająca i to na podstawie tylko 2 związków, popełniasz błąd logiczny - rozumujesz indukcyjnie. Podam Ci przykład takiego rozumowania: Ktoś widział w swoim życiu 1000 kruków, wszystkie były czarne. Osoba stwierdza, że skoro widziała ich aż tyle i wszystkie miały jeden kolor, to wszystkie kruki na świecie na pewno są czarne. Tym czasem gdzieś tam istnieją rzadkie białe kruki ale ta osoba nigdy ich nie widziała i najpewniej nie zobaczy. 1000 kruków... a Ty po 2 chłopakach zakładasz, że jesteś odpychająca. Szczerze, nie sądzę, że to prawda, a nawet jeśli dla nich byś taka była, zakładanie że każdy by Cię za taką uznał, jest dość nierozsądne, nie sądzisz?
Co do samooceny, z nią niestety sprawa jest prosta. Nasza samoocena w ogromnym stopniu zależy od otaczających nas ludzi oraz ich zdania na nasz temat. Jeśli to zdanie jest negatywne, ocena spada a my stajemy się smutni i często nieco antyspołeczni. Tymczasem, by ludzie zmienili na nasz temat zdanie powinniśmy być pogodni, rozmawiać z nimi, najlepiej sypać dowcipami z rękawa i jak mówią te wszystkie książki o rozwoju osobistym - być najlepszą wersja siebie. Tylko jak, jeśli jesteśmy smutni i zdołowani. To jest spory problem. Ktoś może wyciągnąć ku nam pomocną dłoń, ale szansa jest niewielka. Tu po prostu pewnego razu trzeba powiedzieć ,,Nie" całemu światu, wziąć się w garść i sukcesywnie samoocenę podnosić. Nowe ładne ubrania, może siłownia? Opcji jest wiele, warto poszukać i poczytać. Oczywiście ,,weź się w garść" niczego nie rozwiązuje samo w sobie i jest najgorszą możliwą radą, ale przez całe moje życie w kwestii podniesienia samooceny na nic innego nie udało mi się wpaść. Po prostu musisz bardzo mocno coś sobie w jednym momencie postanowić i od razu działać. Choć to ogromnie trudne.
Nienawidzisz siebie, swojego charakteru i swojej osobowości, którą tak trudno jest zmienić. Wiesz, kiedyś też nie podobało mi się to jaki jestem. U mnie był to problem pewności siebie, nie umiałem rozmawiać z ludźmi. Przez 1-2 lata robiłem wszystko żeby się zmienić. Ostatecznie udało się, ale mimo iż teraz jest już całkiem nieźle, wiedz że podejmujesz ryzyko. Musisz uważać, żeby przypadkiem nie rozwinąć cech których nie chcesz. Ja np. kiedyś byłem nieśmiały ale miły i skromny. Po ok roku celowego manipulowania swoją osobowością, stałem się dość pewny siebie, ale dodatkowo bardzo arogancki i nieco wredny. Dużo kosztowało mnie, żeby pozbyć się tej arogancji a i tak czasem jeszcze daje o sobie znać gdy przypadkiem się zapomnę. Więc jeśli chcesz się zmienić i podejmować jakieś działania w tym kierunku, uważaj żeby przez przypadek nie stać się taka jaka być nigdy nie chciałaś.
Jeśli chodzi o nienawiść do samej siebie, wiem że łatwo powiedzieć, ale staraj się tak nie myśleć. Ludzie, gdy coś nie im w świecie nie pasuje, zależnie od charakteru obwiniają i nienawidzą jedną z 2 rzeczy: wszystkich innych(generalnie cały świat jest niedobry), albo siebie. Nienawiść do świata to psychiczny mechanizm obronny. Nienawiść do siebie to ślepa uliczka. Żaden z tych sposobów nie jest dobry i obydwa są bardzo niebezpieczne. Widziałem co dzieje się z ludźmi po kilku latach myślenia zarówno w pierwszy czy drugi sposób. Nie idź tą drogą. Zabrzmi to nieco egoistycznie, ale w ostatecznym rozrachunku, Ty dla siebie samej powinnaś być najważniejsza. Posiadasz piękną cechę - jesteś miła. Wiesz, że to dobra cecha a mimo to się nie lubisz? To inni tego nie doceniają. Nie wiń siebie. Jednak ich też nie wiń, bo to niczego nie rozwiąże. Wybacz im (i sobie jeśli musisz) i zrób coś innego - najzwyczajniej w świecie szukaj innych ludzi. Takich, którzy docenią to jaka jesteś. Nie jest to proste zadanie, to na pewno. Ale dla tego co możesz zyskać - na pewno warto. I nie wieszaj się, co to zmieni? Nie będziesz się męczyć, ale nie będziesz też mogła poczuć wszystkich tych wspaniałych rzeczy, które na Ciebie czekają.
I to dlaczego? Bo ludzie są wredni? Zakładam, że jesteś w szkole. Dotrwaj do studiów, tutaj co prawda możesz trafić na osoby ciekawe jak i nieciekawe, ale wszyscy są dla siebie raczej mili. A jak nie studia, są różne kluby itp. Ogólnie zmieniaj towarzystwo, szukaj takiego, w którym będzie Ci dobrze. Gdzieś musi takie być. A w międzyczasie rozwijaj się. Jesteś miła? Super, ale możesz rozwijać więcej cech. Może siłownia, gimnastyka lub biegi żeby ćwiczyć wytrwałość? Ktoś stwierdził, że jesteś nudna? Przeczytaj jakąś książkę, albo blogi z różnych dziedzin i zyskaj tematy do rozmów. A może np. mówisz niewyraźnie i możesz popracować nad dykcją lub prozodią głosu? Może zapisz się na jakiś kurs, np. tańca, śpiewu, instrumentu itp. Możesz zrobić coś dobrego i przy okazji poszukać fajnych ludzi, może jakiś wolontariat, choćby wyprowadzanie piesków ze schroniska itp. Może poznasz tam kogoś ciekawego?
Miła, wesoła, szczera i nie kłótliwa - nie staraj się tego zmienić, to dobre cechy i naprawdę - zachowaj je. Ale istnieje wiele innych atutów, które możesz zdobyć - nie rezygnuj z tej możliwości ;)
Zrób wszystko by polubić siebie, gdy Ci się to uda najpewniej spotkasz kogoś innego, kto również Cię polubi.
A jak ktoś twierdzi, że jesteś psychiczna...cóż... szczerze większość osób nie jest do końca normalna, każdy ma swoje 'dziwności'. Zachowanie osób z twojego otoczenia jest też prawdę mówiąc dość dziecinne więc, warto poczekać na przejście do kolejnej szkoły pójścia na studia/praktyki czy cokolwiek innego. Im starsi, tym lepiej się zachowują, w każdym razie u mnie tak było. Wspomniałaś, że mówisz do siebie. Powiem Ci, że po tych wszystkich latach, mimo iż poznałem kilku fajnych ludzi, wciąż sam dla siebie jestem moim ulubionym rozmówcą i nie widzę w tym nic złego ;)
Gdybyś chciała o coś spytać, czy po prostu pogadać - napisz, zajrzę tu jeszcze. A jeśli nie, będę trzymał za Ciebie kciuki, a póki co życzę Ci, żeby ten rok był lepszy niż poprzedni i żebyś za 365 dni kończyła go z uśmiechem na twarzy. No, nie poddawaj się! -
31 grudnia 2019, 14:20:58jesteście tak traktowane bo nie szanujecie siebie i nie potraficie stawiać granic
-
31 grudnia 2019, 13:39:51Hej. mam ten sam problem.
I nie rozumiem szczerze mówiąc co w tym złego i czemu jesteśmy tak traktowane? To po pierwsze nie jest zła cecha, a po drugie to czemu powinno się zmieniać coś co nie rani ciebie ani innych. Każdy ma jakieś swoje cechy charakteru, którego go odróżniają od innych, czy to znaczy, że każdy jest zły? Może trafiamy na nieodpowiednich ludzi