Hej. Nie radzę sobie, bo zostawił mnie facet.Co najbardziej przykre, w dość brutalny sposób. Usłyszałam wiele przykrości, kiedy wciąż byłam za swoim, mówiłam że mi zależy,kocham, śmiał się. Następnego dnia znajome pokazały mi na tel jak pięknie wypowiadał się o mnie wśród znajomych.Jak to nie istniałam, ledwo mnie zna i chyba byłby chory by być z kimś takim.Jednym słowem potraktował mnie jak śmiecia. Jak mam sobie poradzić, przestać się przejmować tym wszystkim?
-
22 grudnia 2019, 09:55:15Nie jestem autorką,ale ten długi komentarz w odpowiedzi mi właśnie pomógł. Chwilę temu nie mogłam wstać z łóżka a teraz dostałam zastrzyk energii. Szkoda czasu na smuty. Trzeba celebrować swoje życie, ja lubię swoje wnętrze a ono również jest dla kogoś ważnego dla mnie niewystarczające. liczę na to,że zdarzy się tak,że ktoś je doceni i będzie pragnął poznawać mnie głębiej.
-
20 grudnia 2019, 12:34:23Hej. Przykro mi, że trafiłaś na takiego gościa. Na pewno musisz się od niego całkowicie odciąć - szczególnie ważne, żebyś nie czytała tych jego komentarzy. To bardzo trudne, bo w końcu, jak napisałaś, kochasz go. Ale taka relacja jest bardzo toksyczna i niszcząca.
Czas leczy rany. Tylko nie możesz pozwolić mu wrócić. Niestety. Ale potraktował Cię jak śmiecia, jak to napisałaś. A to oznacza, że już nigdy nie może wrócić do Twojego serducha.
Trzeba trochę to wycierpieć. Mi po takim niefajnym zerwaniu pomagało: pozwolenie sobie na bycie zdruzgotaną, chodzenie w dresie, oglądanie komedii romantycznych, jedzenie czego chcę, robienie na co mam ochotę (np. zrób sobie dzień wolnego i pomyśl, co byś chciała zrobić - daj się ponieść fantazji. Może to będą łyżwy, może to będzie rysowanie, może to będzie napisanie wiersza o tym, jak się czujesz - zadaj sobie pytanie 'na co mam ochotę?" I rozpieść siebie. I nie pozwól sobie na wyrzuty sumienia, olej obowiązki - możesz też gdzieś wyjechać, jeśli tylko masz ochotę), słuchanie muzyki - w zależności od nastroju albo przygnębiającej (np. Myslovitz) albo motywującej do zmiany siebie (I will survive, what doesn't kill you make you stronger, I'm still standing, Eye of the Tiger itd.). I w pewnym momencie, gdy przejdziesz fazę smutku i żalu, prawdopodobnie (nie u każdego) będziesz czuć złość lub przypływ energii. Daj sobie być złą lub zdenerwowaną. Daj sobie wyrzucić tę złość (ale nie na innych ludzi). Podnieść wtedy głowę, włóż szpilki, jeśli masz ochotę, zrób coś, czego nie mogłaś w związku. Pokaż na co Cię stać. Czemu nie? ;) Nie dla niego, ale dla siebie. W końcu rozwitniesz i będziesz piękniejsza. Bo kobieta pewna siebie i swojej wartości, jest naprawdę najpiękniejsza.
Więc w skrócie: pozwól sobie na otworzenie się przed sobą samą, przeżywanie emocji, przyzwolenie by dać się im ponieść, rób dla siebie dobre i miłe rzeczy, rozpieszczaj się, zadbaj o swoje wnętrze, rób na co masz ochotę, nie przejmuj się tym gościem lub innymi - posłuchaj siebie samej i osetnik się od niego.
Jeśli nie potrafisz sama dojść do tego, w jaki sposób poczuć się lepiej, zadbać o swoje wnętrze, odciąć się od niego i przeżyć ten okres, poradzić sobie z tym, co Cię spotkało, to polecam pójść do psychologa. Sama miałam taki problem, poszłam i zmieniłam się całkowicie. Jestem dzięki temu tak pewna siebie, asertywna, kochającą to co mam, co robię i siebie samą (swoje ciało i wnętrze, które nigdy nie było wystarczające dla mojego byłego chłopaka), że on sam po zobaczeniu, jak wyglądam teraz (a jestem w końcu szczęśliwa, mam uśmiech na wypoczętej twarzy, ubieram się tak jak chcę, prostuję się i jestem naprawdę pewna tego, czego chce i potrzebuje) chce do mnie wrócić. I wiesz co? Ja widzę, jak on mnie traktował. Dystans czasowy sprawił, że uświadomiłam sobie, że zerwanie to był dobry pomysł, mimo że wiele cierpiałam. Wiem, że jestem atrakcyjna, mężczyźni na ulicy oglądają się za mną i podchodzą do mnie obcy faceci, prosząc o mój numer. Jeden z nich powiedział mi: "spośród wszystkich smutnych i skulonych nieznajomych na tym dworcu, tylko ty się uśmiechasz i naprawdę dostajesz od ludzi wokół". Więc mi terapia bardzo pomogła i zupełnie rozkwitłam. Ale też szukałam chwilę terapeutki dla mnie. Pomocna była strona znanylekarz.pl + czytałam o nurtach terapeutycznych (i trzeba być świadomym, jakie są, żeby nie trafić na terapeutę, który będzie skupiał się nie na tym, na czym Ci zależy). Więc jeśli poczujesz, że potrzebujesz kogoś, kto Cię poprowadzi w tej drodze, to idź do psychologa.
To wszystko. Życzę Ci dużo szczęścia i wytrwałości oraz (zapewne po jakimś czasie) świadomości, że Twój były zrobił Ci tylko przysługę zrywając z Tobą.