Pepe tylko my tu jesteśmy teraz ?
Ani
Ani
-
6 września 2011, 18:12:59Stary watek... Ani, PePe zagladacie tu czasem jeszcze? Teskno za wami.. Ciekawe co u was slychac.. Pozdrawiam/Sylwia (tak, tak- zmienilam nick)Reira
-
28 maja 2011, 22:46:21Jej ,nie spodziewałam się takich odpisów
Dziękuję wszystkim serdecznie
Gibek nie wiem od czego zacząć
Nie wiem czy rodzice biologiczni żyją ,tego nie wiem
To wszystko jest tak trudne tym bardziej,że ja nie mieszkam w kraju
Rodzice adopcyjni zabrali mnie z domu dziecka gdy miałam 7 miesięcy
A teraz jestem dojrzałą kobietą (po 30)
Język polski znam,wyuczony przez rodziców adopcyjnych i szkołę polską
Bardzo kochałam moja mamę która mnie adoptowała i mojego brata
Wszystko dla nas była w stanie zrobić i zostanie na zawszę moją mamą
Tato już jest w podeszłym wieku prawie 85 lat i również on poświęcił się dla nas i kocham go całym sercem.
Jego choroba dla mnie też jest koszmarem,trzeba go pilnować na każdym kroku
:((
Rozumiem co chciałeś mi Gibek przekazać i właśnie nad tym się zastanawiam
Mam i tak bardzo dużo problemów
Nie chce nikogo ranić,chce tylko wiedzieć czy moje siostry żyją szczęśliwie
Nie chce drapać dlaczego nas oddano
Raczej nie chce wiedzieć :(
Nie chce znać przyczyny :(
Może kiedyś się dowiem tego nie wiem
PePe dokładnie o tym samym myślę
Nikomu nie chcę wchodzić w drogę
Nie chce przeszkadzać i nie mam pojęcia czy one wiedzą
Nawet nie wiem jak mają teraz na imię :(
Mi też zmienili wszystko
Miałam piękne imię Oriana
Tak czytam na papierach adopcyjnych
Teraz też mam piękne Ania :)
Eh kolejny dzień za mną
A w głowie nadal mętlik
Zwierzyłam się przyjaciółce i ona radzi poszukać
Wynająć detektywa tak jak myślałam od początku
Uspokoić sumienie i duszę
Tak by nikt na tym nie ucierpiał a czego się dowiem
Zachowam to już dla siebie
Spodziewam się wszystkiego nawet rozczarowania i bólu
To bardzo trudne dla mnie
Brat mi nie pomoże
Muszę liczyć na siebie tylko
I mam wsparcie przyjaciółki
Rodzina odpada ,nie chce nikomu o tym mówić
Kochani ,dziękuję wam bardzo
Nie myślałam nawet ,że tak zrozumiecie mnie
Bardzo dziękuję
Ani
-
27 maja 2011, 23:32:01To trudne i czytam po raz pierwszy ten temat Nie sądze by Ani zrobiła komus krzywde i na pewno darzy szacunkiem rodziców Nie wątpię tez w to że w jakikolwiek sposób zrani świadomie innych
Sprawa bardzo delikatna i osobista ___Ani nie wiem ile masz lat i czy posiadasz własna rodzinę lecz to nie zmienia faktu
ona jest teraz między młotem a kowadłem
będę tu zagladać zaciekawił mnie temat jak i sama osoba Ani -
27 maja 2011, 22:52:58Witam Was wszystkich.
Ani. Moim zdaniem sytuacja jest jasna. Rozumiem Twoja ciekawosc, mentlik w glowie, mase pytan jakie masz do Rodzicow. Ja to wszystko rozumiem ale zanim podejmiesz jakiekolwiek decyzje zastanow sie co znaczy "termin" rodzice biologiczni i opiekunowie prawni. Z tego co czytam wnioskuje ze sa jacys rodzice (!?!) biologiczni i opiekunowie prawni ktorzy Cie wychowywali i sprawili ze czujesz sie oszukana (??). Z tego co czytam to wnioskuje ze jestes juz dojrzala osoba wiec napisze wprost. Uwazam ze powinnas sobie dac spokuj z poznawaniem czy jakim kolwiek dowiadywaniem sie o tak zwanych rodzicach biologicznych. Zostawili Cie nie interesuja sie Toba wiec niech tak zostanie. Z tego co piszesz z Twoich Rodzicow zostal tylko Tata ktory jest chory i potrzebuje Twojej pomocy z racji choroby na jaka choruje. To On wraz z Twoja Mama Cie wychowali, poswiecili Ci swoj czas, wysilek. To Oni przezywali z Toba Twoje szczescia oraz niepowodzenia. To Oni Cie wychowali i to dzieki nim jestes osoba ktora jestes dzisiaj. Rozmowa o adopcji nigdy nie jest latwa. Twoim Rodzicom nalezy sie ogromny, powtarzam ogromny szacunek ze adoptowali Was i starali sie wychowac Was na porzadnych ludzi. Nie ma odpowiedniego czasu na powiedzenie o adopcji. Dziecko nie zrozumie bo chce miec rodzicow jak kazde inne dziecko a sama widzisz jakie spustoszenie czyni w glowie taka wiadomosc juz u doroslej osoby. Nie miej pretensji do Rodzicow ze nie powiedzieli Wam o adopcji moze wiedzieli jakie to trudne wiedziec ze jest sie adoptowanym i chcieli Wam tego oszczedzic? Bardziej szczescliwym Was ta informacjia nie czyni za to stwarza wiele pytan, zlych mysli i negatywnych emocji. Widocznie uwazali ze tak bedzie najlepiej a na pewno wiele razy rozmawiali ze soba o tym czy i jak to powiedziec i widocznie doszli do wniosku ze przeciez adopcja NICZEGO NIE ZMIENIA!! Ci opiekunowie kochaja Was jak wlasne dzieci, to dzieki nim mogliscie miec normalny, prawdziwy dom! Swieta, wakacje, urodziny... Jak by to wygladalo w domu dziecka? Rodzice biologiczni w pewnym momencie uznali ze ktos inny zajmie sie Wami lepiej od nich i tak sie stalo!! Po co to niszczyc i dociekac rzeczy ktore beda bolesne dla wszystkich stron a poza tym ktorych nie da sie odwrocic. Uwazam ze Rodzicow masz jednych i sa to osoby do ktorych zawsze mowilas mamo i tato. Co do siostr sprawa wyglada troche bardziej zawilo. Tutaj trzeba sie zastanowic czy warto uswiadamiac siostry? moze czuja sie dzisiaj szczesliwe i nie potrzeba im tej dezorientacji i tego metliku w glowach. moze lepiej zostawic tak jak jest? Z drugiej strony jednak siostrom moglo sie nie poszczescic tak jak Tobie i Twojemu bratu i mogly ftrafic do domow gdzie sa nieszczesliwe, moze nadal wychowuja sie w domu dziecka? Mozesz sprobowac dowiedziec sie kim sa Twoje siostry, poznac je ale czy powiedziec im prawde to musisz na prawde mocno i w glebi duszy sie zastanowic czy warto. Lepiej czasami nie komplikowac i tak juz skomplikowanego zycia.Gibek -
27 maja 2011, 21:52:39Dawno tu nie zaglądałem ,temat Ani jednak nie poszedł w niepamięć co mnie cieszy
Ani czytam Ciebie tu i uważam Cie za bardzo rozsądną kobietę.Co mam Ci poradzić w Twojej sytuacji.Powiem Ci tak/cokolwiek zrobisz teraz postąpisz słusznie,koledzy niżej maja rację,jeśli zatrzymasz się,nigdy nie poczujesz się już lepiej.Chcesz tego detektywa wynajmij go nie musi przecież informować wszystkich ,że jest detektywem.Oni maja swoje sposoby i on wyczai co i jak.
Dla swojego spokoju ,wiem ,że chcesz to zrobić coś mi to mówi.Nikogo nie skrzywdzisz tym,pomożesz może i bratu i szczerzę życzę Ci powodzenia w działaniu.
Krzysiek -
27 maja 2011, 19:09:23Mysle, ze PePe ma racje. /Sylwia
-
27 maja 2011, 15:04:09Nic dziwnego, że się boisz, zawsze to, co nieznane napawa strachem. Ale wydaje mi się, że jeżeli nie rozwiążesz tej sprawy, będzie Cię to dręczyło w nieskończoność. Nie chcesz im (siostrom, biologicznym rodzicom) zrobić niczego złego, nie chcesz być namolna, włazić im w życie, chcesz tylko dowiedzieć się czegoś o nich, a to nie jest nic złego. Jeżeli tylko sama czujesz się na siłach, żeby zmierzyć się z tą sprawą, to nie powinnaś mieć innych wątpliwości, przecież nie kierują Tobą żadne złe zamiary. A może siostry też chcą się czegoś o Tobie dowiedzieć, jeżeli oczywiście wiedzą to, co Ty?PePe
-
26 maja 2011, 20:31:11Dziękuje Sylwia :)
No cóż..On tez jest teraz moją jedyną osobą która mi została
Próbowałam go uchronić jak tylko mogłam przed wszystkim
Z rodziców adopcyjnych został nam tylko tata
Lecz od niego mało się już dowiem
Cierpi na alzheimera i to już wysoko zaawansowana choroba
Od rodziny też nie dowiem się niczego
Wiem gdzie są w jakim mieście i nic poza tym :(
W jakim domu dziecka przebywałyśmy mam dokument
Kto je zabrał i adoptował ,nie wiem
Myślę nad tym cały czas
I zastanawiam się czy wynająć detektywa..:(
I czy powinnam ruszać tą sprawę ale z drugiej strony..
Chciałabym wiedzieć również czy moi 'rodzice' żyją :(
Nie chce wchodzić im wżycie ,chce tylko wiedzieć ..czy żyją :(
Czy to możliwe? powiedzcie sami ,ruszać to ?
Boję się tego...
Ani -
26 maja 2011, 19:00:25Ani no coz.. moj brat tez mial problemy z narkotykami a raczej "odzywkami"... Bardzo duzo cwiczy... ja od pewnego czasu tez bo zarazil mnie swoja pasja.. tyle ze on przez okolo 2 lata mial szafe pelna "witamin i odzywek" jak sie pozniej okazalo po wizycie w laboratotium narkotykow i wyladowal w szpitalu z rozpoznana schizofrenia, depresja chociaz lekarze nie umieli do konca go zdiagnozowac.. Na dzisiejszy dzien jest ok, dbam o niego, na silownie chodzimy razem, pilnuje go zeby nikt nie wciskal mu zadnych odzywek. W listopadzie idziemy razem na kurs instruktor sportu a pozniej kulturystyki i fitnessu. aj, rozpisalam sie. Ogolnie wiem jak sie martwisz bo mi depresja zaczela sie wraz z choroba mojego starszego brata. Jak by nie patrzec w tych ciezkich warunkach on jest mi najblizsza osoba i chyba kogos predzej zabije niz dam go jeszcze raz tak oszukac :[ chlopak zmarnowal sobie 2 lata na leczenie. Ale ciesze sie ze jest z nim coraz lepiej. Co do Twojej obecnej sytuacji Ani to mysle, ze dopuki ich nie poznasz mysl o nich poprostu nie da Ci spokoju. Wiem, ze to trudne ale moze pomysl o tym..? Caluje i pozdrawiam/Sylwia
-
25 maja 2011, 22:49:57Naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć... Ktoś z boku może najwyżej Was wysłuchać, ale chyba nikt nie może Wam pomóc się z tym uporać, to tak wewnętrzna i osobista sprawa, że sami musicie temu podołać. Domyślam się, że nie będzie łatwo... Chciałem z początku napisać, żebyś nie pozwoliła bratu tak się załamać, ale jak to zrobić, skoro sama jesteś w rozsypce... Naprawdę, z całego serca życzę Wam przede wszystkim siły, aby temu podołać i z powrotem stanąć na nogi. Być może masz to za złe rodzicom, że dopiero teraz Cię poinformowali, ale spróbuj na to spojrzeć z innej strony - gdyby nie oni, być może byłabyś skazana na dom dziecka. A przekazanie takiej informacji, czy o adopcji, czy o rodzeństwie, na pewno nie było dla nich łatwe, na takie wiadomości nigdy nie ma odpowiedniej chwili, niezależnie od wieku. Może to trochę usprawiedliwia ich zwlekanie?PePe
-
25 maja 2011, 21:34:29Dokładnie tak PePe
Dokładnie ,,
:( nie mogę spać ani funkcjonować tak jak do tej pory
Mętlik okropny
Mój brat też jest z adopcji
Z tego powodu zaczął popadac w narkotyki
Bożę.. ciężko mi
Ani -
24 maja 2011, 22:42:24Czujesz, że utraciłaś taka ostoję w życiu, że to, co dotąd było jakoś poukładane, teraz się rozsypało, mam rację? Teraz na nowo będziesz musiała się oswoić z rzeczywistością, nie ma niestety innego wyjścia. A to, co zrobisz z tą informacją o siostrach zależy już tylko od Ciebie. Do niczego Cię nie nakłaniam, ale podejrzewam, że przejście nad tym po prostu do porządku dziennego nie da Ci spokoju, że wtedy co jakiś czas będzie wracała myśl, kim są te siostry, co robią itd...
Dobranoc, spokojnej nocy :)PePe -
24 maja 2011, 22:40:52Dobranoc
:)
Ani -
24 maja 2011, 22:37:16PePe nie mam pojęcia
Nic nie wiem ,czy one wiedzą
Sama tego nie mogę zrozumieć
Nie potrafię
Nie umiem o tym mówić
Boje się cokolwiek zrobić
Teraz czuję się obco
Ani -
24 maja 2011, 22:34:09Wierzę, że czujesz się oszukana, to jakby takie kolejne rozczarowanie (nie wiem czy to właściwe słowo) względem rodziny, najpierw adopcja, teraz siostry. Ale masz rację, ochłoń, dopiero potem na spokojnie przemyślisz, co z tym zrobić.PePe
-
24 maja 2011, 22:32:23Kurka, nie wyobrażam sobie, jakie to byłoby dla mnie przeżycie otrzymać taką wiadomość... Szkoda, że nie powiedziano Ci o tym wtedy, kiedy o adopcji, wszystko byłoby "hurtem" i bardziej wytłumaczalne, a teraz raptem po oswojeniu się z byciem adoptowaną informacja o siostrach. Ciekawe, czy one wiedzą o Twoim istnieniu.
Pozdrawiam Was obie, bo chyba na razie tylko my tutaj jesteśmy.PePe -
24 maja 2011, 22:31:16Tak wiem ,gdzie są
Nie jestem jeszcze w stanie
Nie wiem co mam zrobić w sumie
Jestem z nich najstarsza
Nie wiem co robić Sylwio
Nawet nie potrafię rozmawiać z rodzina o tym
Czuje się oszukana
Czuje się okropnie
Czuje się ..
nie czując siebie
bez życia
Ani -
24 maja 2011, 22:15:39Ani, myslalas o tym zeby spotkac sie z siostrami? Masz jakas mozliwosc, wiesz gdzie sa? /Sylwia
-
24 maja 2011, 22:10:58Hejka
Witaski Sylwia ,PePe Bardzo się cieszę,że tu zaglądacie
Dopiero dziś mogę na spokojnie już po pierwszym ochłonięciu napisać
Parę lat temu dowiedziałam się
Że byłam adoptowanym dzieckiem
Parę dni temu dowiedziałam się
Że mam 2 siostry
Zostałyśmy rozdzielone
Mam totalny mętlik w głowie PePe
Totalny
Martwię się o Marlen
Martwię się o Anie
Myślę często o naszej młodej podopiecznej Darin (skrócę sobie) ;) wiemy o kogo chodzi
Gibek zaglądasz tu ?
Kami wpadasz też ?
Pozdrawiam was i ściskam mocno
Ani
-
24 maja 2011, 21:44:54Ja nadal tu zagladam i tez sie martwie o Marlen.... Miejmy nadzieje, ze wszystko u niej wporzadku.. Pozdrawiam /Sylwia
-
24 maja 2011, 13:16:38Przyznam, że jakiś czas tutaj nie zaglądałem, więc nawet nie orientuję się, kto jest obecny.
Jak Twoje samopoczucie Ani? Jeżeli chcesz się wygadać to śmiało, wysłuchamy, na pewno poczujesz ulgę jak to z siebie wyrzucisz :)PePe -
20 maja 2011, 23:13:50Ten temat jest w Top 100
A ja czekam na MARLEN
Martwię się o nią
Dziś miałam okropny dzień
Zaczynam łapać dola
Smutno mi jakoś
Ani
:( -
3 maja 2011, 12:44:19Marlen, wspolczuje :( Moim zdaniem powinnas jak najszybciej zerwac z nim kontakt a tej kobiecie powiedziec o calej sytuacji, bo predzej czy pozniej i tak sie dowie z jakim jest draniem. Lepiej wczesniej. Pozdrawiam i sciskam cieplo/ Sylwia
-
2 maja 2011, 22:07:32Na obczyźnie i taka niespodzianke zafundowal
Skończ z nim to świnia to gorzej jak zdrada- podwójne życie NIE MA FACET ZA GROSZ MORALNOŚCI -
2 maja 2011, 21:04:53Jaaaa nie wiem co napisać Marlen
Kurcze ....blade
To musiało być przeżycie wrrr
Nie wyobrażam sobie tego ...i tego jak teraz się czujesz
Jak najbardziej powinnaś to powiedzieć tej Twojej znajomej to chyba nie trwało od wczoraj ,że tak powiem
Rany ...gorzej jak ona jest nim zaślepiona i tak samo mógł z nią być jak i z Tobą
Chorerka nie wiem co Ci poradzić sensownego ...kurcze no nie wiem
PePe ma rację byc może tak i sobie i komuś pomożesz ale konsekwencje mogą być różne ...
Jak długo Cie nie ma w kraju ? Choc to pytanie raczej jest zbędne ..szlak ,nie wiem co napisać ...zamórowało mnie ,jeszcze gdyby to była tylko znajomośc z neta i tak myślałam na popczatku jak napisałaś ale teraz jestem całkowicie podcięta
Trzymaj się i napisz koniecznie co robiłaś bo na pewno teraz potrzebujesz czasu by to wszystko ułożyć
Pozdrawiam i życzę rozważnej decyzji takiej która nie zniszczy znajomości z innymi a uratuje kolejne kobiety
Chociaż to trudne jeśli tylko jest net teraz w dostępie ewentualnie telefon ..jejku a jak ta druga kobieta nie będzie chciaała tego przyjąć do wiadomości to domyślam sie ,że masz tez zdjęcia ..nie wiem cokolwiek co wskazywałoby że Ty byłaś z tym facetem ....
Z przykrością stwierdzam że to kommpletny idiota
Ani -
2 maja 2011, 19:57:58Kurczę, jakie niespodziewane zbiegi okoliczności może przyszykować życie... Powinnaś powiedzieć tej kobiecie całą prawdę, i to niezależnie od tego, czy oszukiwał podobnie inne kobiety, czy nie, wystarczy, że oszukiwał z premedytacją Was dwie. Domyślam się, że przez cały czas utrzymywał z Tobą przez internet bliskie stosunki, bliższe niż zwykła znajomość. A skoro jednocześnie był w związku z tamtą kobietą, to jest nieszczery w stosunku do Was obu. Ty już znasz prawdę, ale powinna ją poznać też tamta kobieta. Na pewno nie chciałaby żyć z kimś takim, a im wcześniej dowie się prawdy, tym lepiej. Zabrzmi to jak slogan, ale nawet najbrutalniejsza prawda jest lepsza, niż życie w zakłamaniu. Poza tym nie sądzę, żebyś nie miała wyrzutów sumienia, jeśli zataisz prawdę i pozwolisz mu dalej oszukiwać tę kobietę.
Nie musisz przepraszać, jeżeli potrafimy, postaramy się pomóc, podobno na swoje problemy najlepszym lekarstwem są cudze :)
Pozdrawiam Cię ciepło, trzymaj się :)PePe -
2 maja 2011, 19:15:41Strasznie Wam dziękuję za tak pozytywne odpowiedzi jak i za szczerą odp Sylwi :( bardzo mnie poruszyłaś swoją opowieścią i dałaś dużo do myślenia.Jednak nie bardzo chce się rozpisywać co do tej znajomości,gdyż przez ostatnie kilka dni dużo się zmieniło a mianowicie : dowiedziałam się całkiem przypadkowo,że nie byłam jedyną osoba na haczyku tego pana :( Doskonale manipulował mną i kilkoma kobietami.Az wstyd mi to pisać ,że byłam tak naiwna.Dotarło to do mnie gdy zobaczyłam na mojej poczcie przez przypadek zdjęcia 'mojego pana' z inna kobietą.A jak do tego doszło to też ciekawa historia i ta kobieta jeszcze do tej pory nie wie tego co ja odkryłam i nie wiem czy mam ją ostrzec :( ?
Kilka słów jak do tego doszło .Na pewnym czacie 'gdzie bywam często i gdzie poznałam jego' Zaprzyjaźniłam się z kilkoma osobami ,głównie kobiety .Nie chciałam rozmawiać z Panami gdyż miałam 'moją miłość' Przez przypadek gdy napisałam ,że zajmuję się fotografią .Właśnie ta kobieta do mnie napisała czy ja mogłabym nadać 'kolor' fotografiom z jej ukochanym .Oczywiście zgodziłam się ,gdyż bardzo lubię to zajęcie to moja pasja i hobby jak i zawód .
Przysłała mi zdjęcia ,po otwarciu poczty ...zamarłam :( Wszystko skończyło się z tym otwarciem poczty.Oni przytuleni :( ich palce splecione :(
Przecież ON mnie tak jeszcze nie dawno przytulał :( Co mam zrobić teraz ,co odpowiedzieć JEJ :( To jakiś koszmar i teraz myślę co zrobić i jak się zachować .Co zrobić ,jeśli ON oszukuje tak więcej kobiet ? W realu byliśmy parą przez 2 lata :( W zawiązku z moja pracą wyjechałam za granice:( Co ja teraz mam zrobić ? Nie mogę się podnieść dla mnie to ogromny szok
Dziękuję Wszystkim za pomoc i przepraszam za siebie :(
Bardzo mi wstyd ,że proszę ponownie o pomoc :(
Pomóżcie mi :(
_Marlen_ -
1 maja 2011, 21:08:25Tacy ludzie jak Ty działają motywująco na otoczenie :) Powodzenia na maturze, tylko nie dziękuj, licho nie śpi ;]PePe
-
1 maja 2011, 20:17:03Dziekuje Wam, za te cieple slowa. Nie powiem, latwo nie bylo.. Kazdy cierpi na swoj sposob i kazdy ma inna wrazliwosc na problemy.. Szczerze mowiac mi najwieksza sile zawsze dawal brat, ciesze sie, ze on teraz czuje sie lepiej, ze moge go wspierac, wiem ze mnie potrzebuje.. I sam tez daje mi wielka motywacje do osiagania nowych celow :) dzis pomagal mi 2 godziny nad zadaniami z matmy :) poprawiam mature w tym roku wlasnie z matematyki bo w tamtym szczerze mowiac nie mialam sily i czasu sie uczyc.. Z reszty nigdy nie bylo problemow wiec poszla dobrze ale z matmy jestem strasznym łosiem :)) hehe. Zawsze w ciezkich chwilach znajdzie sie motywacja, jesli nie dla siebie to dla kogos kto tez cierpi i bardzo Cie potrzebuje.. Pozdrawiam. Ide jescze z moja kochana bestia(czyt. pies) na spacer bo juz sie niecierpliwi i mi kapec gryzie :O a pozniej moze uda sie zasnac. Trzymajcie sie /Sylwia
-
30 kwietnia 2011, 23:30:01Ja również jestem pod wrażeniem. Też sporo złego (choć nie aż tyle) doświadczyłem w życiu i udało mi się po tym wszystkim pozbierać, ale po Twojej historii Twoja dzisiejsza bądź co bądź optymistyczna postawa zasługuje na ogromny podziw. Chylę przed Tobą czoła, nie tylko stałaś się silniejsza po tych przeżyciach, ale byłaś silna już wcześniej, skoro zdołałaś tyle przecierpieć... Na szczęście rozsądek wziął górę i udało Ci się pokonać przeciwności losu, a przynajmniej zminimalizować ich negatywny wpływ na Twoje życie. Twoja historia należy do tych, z których powinni brać przykład inni w trudnych momentach, która podnosi na duchu i daje nadzieję na to, że z nawet najbardziej skomplikowanych meandrów życia istnieje jakieś wyjście. Przesyłam Ci gorące pozdrowienia Sylwio :*PePe
-
30 kwietnia 2011, 23:17:18Sylwio, dobrze przeczytac ze do niego nie pojechalas bo w momencie kiedy Ty stalas sie wystarczajaco dobra dla niego on stal sie niewystarczajaco dobry dla Ciebie! Juz nigdy nie bedzie Ciebie wart. Chcialbym tylko napisac ze czytajac co przeszlas i ile przeszlas teraz bogatsza w pewna wiedze, w pewne doswiadczenia jestes silniejsza kobieta. Zycie nie stanie sie latwiejsze ale mysle ze w Tobie jest znacznie wiecej sily na przezwyciezanie przeciwnosci jakie niesie ze soba los. Ludzie powinni z Ciebie brac przyklad nie jestes zgorzkniala, sfrustrowana, zla na caly swiat a wrecz przeciwnie rodzicom pomagasz, nie chcesz zeby byly "sie obwinial" z Twojego powodu, wrocilas do rzeczy na ktorych Ci wczesniej zalezalo i sprawialo radosc. Jestem na prawde pod wrazeniem.
Gibek -
30 kwietnia 2011, 22:08:49Czy tu znajdę normalnych ludzi :(
-
30 kwietnia 2011, 21:05:33Kurcze ..poczytałam kilka tematów i załapałam doła
Ani -
30 kwietnia 2011, 20:45:41Jej dopiero tu weszłam a Marllen nie widać
Sylwia aż się wzruszyłam,oby to przeczytała i tu weszła
Ani :( kurcze zrobiło m isię smutno -
30 kwietnia 2011, 20:32:16Kochana Marlen.. nie chce Cie straszyc ale znajomosc a tym bardziej milosc na odleglosc jest bardzo ryzykowna.. Tym bardziej jesli dzieli was duzo kilometrow.. Oczywiscie, ze nie jest to od razu spisane na straty bo to zalezy tylko i wylacznie od uczuc ktore was lacza i od tego jak te uczucia sa silne no i od zaufania... Wiesz, czasem ludzie nie zdaja sobie sprawy, ze "bawia sie" uczuciami innych.. ze manipuluja.. najgorzej jest cos takiego samemu przezyc.. Ja bylam 7 lat z chlopakiem od ktorego dzielilo mnie 900km.. (mieszkalam na drugim koncu polski). Zakochalam sie, on tez. Z poczatku wszystko pieknie sie ukladalo.. no coz, on mial ciezka sytuacje bo mial prace i obowiazki, byl u mnie tylko 2 razy, ja jezdzilam do niego w kazde wolne, zawalalam czasem szkole, i ogolnie tak bardzo bylam w nim zakochana, ze przestalam myslec o swoim zyciu.. Ciagle mowil do mnie "moja", obiecywal ze bedziemy razem, ze wezniemy slub, ze wyjade w koncu z domu i zaczne studia ( a w domu no coz, same awantury.. moi rodzice sie nienawidza, brak warunkow na cokolwiek)... Pozniej z winy lekarzy wyladowalam w spiaczce, zachorowalam na cukrzyce.. i wtedy tak naprawde wspieral mnie tylko moj brat i on.. Ciagle chodzilam z telefonem w reku i czekalam na sms.. Tylko to dawalo mi jakas nadzieje na lepsza przyszlosc.. Z czasem jednak cos zaczelo sie psuc.. Smsy przychodzily coraz rzadziej.. zaczely sie tajemnice... niedopowiedzenia, niepewnosc.. Powiedzial, ze zakochal sie w innej dziewczynie.. Zalamalam sie.. Bylam wtedy w 1 LO... W tym samym czasie moj starszy brat zachorowal na schizofrenie ( nie dziwie sie- w takim domu)... Stracilam jakiekolwiek wsparcie.. mdlalam ze stresu, nie moglam jesc.. 2 miesiace nie chodzilam do szkoly cudem zdalam ta klase.. Po jakims czasie odezwal sie, przepraszal, powiedzial ze to zmyslil, ze bal sie odleglosci.. wybaczylam.. znow bylismy razem. Opiekowalam sie bratem ale jak tylko moglam jezdzilam do niego. Bardzo go kochalam.. Ale pewnego dnia odkrylam brzydka prawde.. Uzalezniony od porno, od flirtowania z innymi dziewczynami przez internet... jak zapytalam dlaczego to powiedzial, ze nie wie, ze to silniejsze od niego i nie umie tego zmienic. Poklocilismy sie i powiedzial mi, ze odkod choruje moj wyglad sie zmienil i nie jestem dla niego wystarczajaco dobra.. Peklo mi wtedy serce.. wrocilam do domu, zaczelam sie odchudzac mimo ze wygladalam normalnie.. glodowalam a pozniej mialam ataki glodu.. zaczela sie bulimia.. bezsennosc, depresja.. myslalam na okraglo co musze zrobic zeby byc wystarczajaco dobra... mialam obsesje.. Chodzilam do kosmetyczki, na silownie, wyrobilam sylwetke, wygladalam dobrze.. ale cos peklo w psychice... gdy bylam juz "idealna" nie moglam do niego pojechac.. byla depresja, zalamanie, mimo wszystko nie czulam sie pewnie.. balam sie odrzucenia, gorzkich slow.. zrozumialam, ze zrobil ze mnie swoja wlasnosc, ze na to uleglam, i nie jestem soba, nie mam swojego zycia, na jego zyczenie zrezygnowalam ze swoich przyjaciol, zerwalam kontakty, przestalam robic to co lubie bo dla niego moje zainteresowania zawsze byly "glupie".. Zrozumialam, ze jestem nikim.. ze zawsze bede nikim.. ze jestesmy inni.. on z bogatego domu, ja z biedy.. zalezalo mi tylko na milosci, na jego szczesciu, zdrowiu.. Nie mam mu nic za zle, widocznie tak musialo byc...Rozstalismy sie bo nie chcialam zyc w bogactwie bez szacunku i milosci.. Nie chcialam byc plastikowa lalka ktora stworzylam dla niego.. To nie moj swiat.. Pozatym depresja mnie tak wtedy zniszczyla, ze nie chcialam zeby widzial co sie ze mna stalo a co wiecej zeby sie obwinial.. Niczego sie nie da zmienic na sile, a przedewszystkim charakteru innych.. Brakowalo mi moich glupich zajec, mojego braciszka ktory jest najwazniejszy i ktorego chce wspierac, rodzicow, sa jacy sa ale pomagam im w pracy i finansowo jest tez dobrze, brakowalo mi kosciola od ktorego mnie odsunal, Boga, moich znajomych i mojego zycia.. Ciezko bylo, kochalam go nad wszystko.. Ale wiedzialam ze on nigdy tego do konca nie odwzajemni i nasze charaktery sa tak rozne, ze bedzie ze mna nieszczesliwy a ja z nim tez. Nie chce nikogo krzywdzic. A tym bardziej byc jak te malzenstwa ktore po 20 latach sie rozwodza a ich dzieci cierpia.. Bez milosci, szacunku, zaufania i wiernosci nie ma zwiazku- taka prawda. Rozpisalam sie ale w koncu to watek dla wszystkich. Pozdrawiam a Tobie Marlen zycze zeby to jednak bylo TO. /Sylwia
-
30 kwietnia 2011, 19:12:40myślę i pomyślałem
znajomość netowa
jeśli am to byc tylko znajomość netowa to trzeba z góry to powiedzieć
Od razu by nie było nie domówień
Nie wiem jak jest z wami Marlen
I ja długo to trwa
Ja bym uważał na Twoim miejscu
P.S. Fajnie by było gdyby ktoś z tych osób tutaj piszących miał swój własny portal inaczej 'forum' ,mozna by zacząć ciekawa przygodę i na pewno wiele porad /pomocy
Może Ani pomyśli ?
Albo ktos z was tutaj ? -
30 kwietnia 2011, 13:12:30Marlen,cieszę się iż tu znalazłaś być może odpowiedz na to co Cie tak nurtuje z mojej strony dodam ,że to bardzo trudne jeśli coś do siebie czujecie i do tego ta odległość .Znajomość w necie nie jest niczym złym.Sama mam przyjaciela od 5 lat i zostaliśmy tylko i wyłącznie na stopie przyjacielskiej.Zawsze możemy do siebie napisać czy porozmawiać głosowo .I tez nie mieszkamy blisko siebie .Co nas wiąże hm zaufanie i szczerość,problemowo staramy sobie pomóc chociaż słowem .
Chłopaki mają rację co pisze Gibek I PePe .Ja zadałabym Ci jeszcze kilka pytań odnośnie tej znajomości ale mam nadzieję ,że tu zawitasz i powiesz coś więcej na ten temat a teraz nie smuć się i głowa do góry :) Nie wszystko jest z góry przekreślone :) Zapraszam Cie do "tego pokoiku" jak napisał PePe :) miejsce znajdzie tu każdy :)
PePe a dziękuję u mnie wieczór jak i dzień był i jest wspaniały :)
Pozdrawiam was serdecznie :0
Ani -
29 kwietnia 2011, 21:33:24Nie ma sprawy Marlen, ten temacik właściwie przekształcił się w taki Pokoik Wspólnych Rozważań :) Jeśli chodzi o tę znajomość... hm... trzeba dużo wytrwałości, i to koniecznie z obu stron, żeby taka znajomość się dłużej utrzymała. Ale jeżeli w grę wchodzi uczucie, to powinno się ją w miarę możliwości jak najszybciej przekuć na real, nie wiem jaki byłby sens kochać kogoś i tę miłość utrzymywać przy życiu tylko wirtualnie, poza tym taki związek nie da Ci tyle, co "namacalna" miłość ;)PePe
-
29 kwietnia 2011, 21:30:32moze sie nie udac, ale nic nie jest przesadzone. To wlasnie uczucie moze pomoc przetrwac rozlake, przynajmniej na jakis czas. Dzis jest tyle mozliwosci rozmowy przez internet czy telefon, sa kamerki a gg mozna nawet miec na telefonie. mysle, ze to w jakims stopniu ulatwia taka znajomosc. Czy sie uda zalezy rowniez od waszych osobowosci i czasu przez jaki bedzie was dzielilo tyle kilometrow. Na pewno mozna znalezc przyklady na to ze sie uda jak i ze sie nie uda. Na koncu i tak wszystko zalezy tylko od was.Gibek
-
29 kwietnia 2011, 21:06:43Cześć Wam u mnie spoko
Zastanawiam się nad internetową znajomością ,powiedzcie mi czy zbyt długa bez werbalnego spotkania /może się nie udać ? Jeśli dochodzą do tego tysiące kilometrów :( I co gorsze / uczucie:(
Przepraszam ,że tu o tym pisze w tym temaciku ale poczytałam jak do siebie piszecie i uznałam że od was mogę uzyskać sensowną podpowiedz :(
_Marlen_ -
29 kwietnia 2011, 20:20:19Hej :) Dopiero przed chwilą tutaj zajrzałem, mam nadzieję, że ktoś jeszcze online oprócz mnie się znajdzie ;) Wieczorek całkiem niezły, nie można przecież w nieskończoność myśleć o smutkach :) A u Ciebie? u Was? (jeśli jest ktoś jeszcze)PePe
-
29 kwietnia 2011, 18:03:09PePe doskonale trafiłeś :)))
Jak wieczorek mija ?:))
Ani -
28 kwietnia 2011, 10:47:07Tak jak śpiewała Anna Jantar - Tak mało trzeba nam i dużo tak / żeby szczęśliwym być, drugiemu szczęście dać. / Wystarczy ciepło rąk, muśnięcie warg / wystarczy żeby ktoś pokochał nas.
Uwielbiam tę piosenkę, jest taka życiowa i doskonale oddaje to, co wszyscy czujemy.PePe -
28 kwietnia 2011, 09:49:05No proszę :) jak nie wiele trzeba by wzbudzić choć mały uśmiech :)
Pozdrawiam wszystkich ,życzę miłego dzionka i jeszcze lepszego wieczorku :)
Ani -
27 kwietnia 2011, 23:51:07Aż się poryczałam
Macie racje ludzie
Gibek Pepe Kami Alice Ani Krzysiek i nie znajomy
Fajna grupa z was szkoda zmarnować taka znajomość Dogadujecie się wszyscy jak jeden brat i doskonale rozumiecie"ciągnijcie ten temat dajcie przykład innym może zakończą się tu te chore pytania nastolatków
Wojo -
27 kwietnia 2011, 23:37:44jak się czyta to aż czlowiek chce się uśmiechnać :D takie pozytywne rozmowy to jest to czego najbardziej ludziom potrzeba :D bo trzeba siać pozytywne myslenie w okół pomimo problemów trzeba widzieć radości w malutkich drobnych zdaniach, szczęście nie moze być cały czas bo wtedy nie umielibyśmy go przecież docenić :) Pozdrawiam wszytskich którzy potrafią wzbudzać te iskierki uśmiechu u innych i tych którzy poterzbują tych wzbudzaczy, bo dzięki Wam nie tracę wiary w ludzi :)
Kami -
27 kwietnia 2011, 23:30:26Dobranoc wszystkim!Gibek
-
27 kwietnia 2011, 23:14:32Jeśli ktokolwiek zrozumie choć część tej rozmowy to tu wróci
ani gibon i wszyscy tu obecni
apokojnosci
Swietny watek i rozmowcy -
27 kwietnia 2011, 23:13:33No na mnie też niestety już 'pora i czas', a szkoda. Gdyby nie jutrzejsze zajęcia... No ale cóż. Bardzo przyjemnie mi się rozmawiało, dzięki wszystkim, którzy się włączyli, ale i tym, którzy tylko po cichu to czytali. Do spisania się, mam nadzieję ;)PePe
-
27 kwietnia 2011, 23:05:00Nie tylko chodzi o wsparcie a o komunikację.Idealnie trafiliście na siebie %widocznie pora i czas ,nie ma tu małolatów a normalni już dorośli ludzie
I to powinno się cenić
Krzysiek -
27 kwietnia 2011, 23:01:33Masz rację, w rzeczywistości przeważnie albo nie ma z kim podzielić się takimi problemami, albo są one zbyt intymne, by z kimś o nich rozmawiać.
Ja osobiście pierwszy raz wszedłem na tę stronę w poniedziałek i od razu uznałem, że właśnie takiego miejsca potrzebuję.PePe -
27 kwietnia 2011, 22:59:59tak swoja droga to czesto tu bywacie? ja to tak falami czasami pare dni pod rzad nie zawsze cos piszac tylko czytajac a pozniej pare tygodni nie zagladm.Gibek
-
27 kwietnia 2011, 22:58:16Polecamy się :) Sympatycznie, że pytaniem Ani niechcący udało się nam stworzyć miejsce, gdzie możemy się wymienić poglądami i jednocześnie dać komuś wsparcie duchowe.PePe
-
27 kwietnia 2011, 22:58:09no tak tylko czasami ciezko spojrzec z boku i sprobowac znalezc inna droga czesto mysli sie ze jak cos sie nie udalo to juz koniec, kaplica. Na szczescie jest ta strona i zyczliwi ludzie. ktos opisujac swoj problem czasem moze dostac jakas podpowiedz osoby niezaangazowanej, patrzacej bez zadnych uprzedzen. 0:)Gibek
-
27 kwietnia 2011, 22:55:23Dobranoc
Przyjemni ludzie i pozdrawiam autorkę Ani I Wszystkich po kolei którzy poświęcili swój czas na zwykłą normalna rozmowę
Krzysiek -
27 kwietnia 2011, 22:47:09Dobranoc Alice :)
Znam to, o czym piszesz Gibku, tylko każdy w takiej sytuacji reaguje inaczej. Ktoś zmniejszy swoje wymagania wobec życia, ktoś całkowicie sobie odpuści, ale reakcja może być też odwrotna, ja np. wtedy zaciskam zęby i jestem gotów poświęcić bardzo wiele, by coś osiągnąć. Oczywiście, trwa to do czasu, ale działa mobilizująco. Nie można w życiu tak po prostu odpuszczać, może czasem wystarczy po prostu zmienić drogę dojścia do celu, znaleźć jakiś nowy sposób na życie? To co piszę to nie są puste frazesy, tylko zaczerpnięte z mojego życia wnioski wynikłe z podobnych chwil zwątpienia.PePe -
27 kwietnia 2011, 22:41:32dobranoc, kolorowych AliceGibek
-
27 kwietnia 2011, 22:40:56racja ale probuje sie raz drugi i trzeci az w koncu przychodzi mysl ze lepiej spojrzec na wszystko z boku ze bedzie mniej radosnych chwil ale i tez oszczedzi sobie tych zlych. po kolejnych porazkach te cele do ktorych sie dazy wydaja sie coraz odleglejsze i zamienia je sie na mniejsze i mniejsze az czlowiek staje sie bierny i w koncu do niczego tak na prawde juz nie dazy niczego nie oczekuje i celem staje sie po prostu jak najmniej bolesnych chwil w zyciu. niemozna tak zyc ale to jest zycie czasami brutalne...Gibek
-
27 kwietnia 2011, 22:40:41dobrej nocy, czas zakończyć "dzień"alice
-
27 kwietnia 2011, 22:35:48PePe Ty pewnie na co dzień też nie wyglądasz na przygnębionego człowieka ;)alice
-
27 kwietnia 2011, 22:32:51Dodaje mi otuchy to, że oprócz mnie są jednak osoby, które też z jakichś powodów cierpią, podczas, gdy na ulicach najczęściej wszyscy wydają się być szczęśliwi i nie mieć żadnych poważnych zmartwień. Cieszę się, że są osoby, które miewają podobne do mnie refleksje :)
Gibku, nie można żyć w nic się nie angażując, wtedy to byłaby jakaś wegetacja. Stojąc z boku może nie zazna się tylu rozczarowań, ale też nic się nie osiągnie, a chyba każdy do czegoś dąży, prawda?PePe -
27 kwietnia 2011, 22:30:56Czytam sobie i nie przeczę ,ciekawa rozmowa i ciekawi ludzi
Takich rozmów tu więcej
Pozdrawiam wszystkich
Marco -
27 kwietnia 2011, 22:29:31ucza ucza ze wlasnie tak jak robil tu jakas osoba ktora sie nie podpisala lepiej sie nie angazowac za wiele nie oczekiwac stac z boku i sie tylko przygladac.Gibek
-
27 kwietnia 2011, 22:28:08wlasnie to bardzo normalne i raczej na tym polega to polega
-
27 kwietnia 2011, 22:27:05a co było nienormalne?PePe
-
27 kwietnia 2011, 22:26:27Jaki iekawy tmat i w końcu cos normalnego
-
27 kwietnia 2011, 22:26:25tak tak - sen jest nagrodą. dany jest właśnie dlatego, by odciążyć nieco ducha... tak mi się wydajealice
-
27 kwietnia 2011, 22:24:28przepraszam za te literówki - palce nie nadążają za galopującymi myślamialice
-
27 kwietnia 2011, 22:24:15Gibku, może to właśnie te rozczarowania nas czegoś uczą? Nie twierdzę, że jestem życiowym optymistą, jestem raczej zrównoważony pomiędzy optymizmem a pesymizmem. Czasem też myślę, że to co się dzieje, to po prostu przeznaczenie i jakbym się nie starał, to pewnych rzeczy nie uniknę.
Miło, że nasze rozważania mogą być dla kogoś interesujące :)
Alice, nawet, jeśli to psychoza, to bardzo przyjemna, pozwala oderwać się od tego, co nas smuci na jawie.PePe -
27 kwietnia 2011, 22:23:48Gibek - to samo można mówić o marzzeniach - ich nadmiar, podparty brakiem ich realizacji może być źródłem ogromnych rozczarować - ale po co tak trzeźwo o tym myśleć skoro pozostawiając to bez komentarza jest dobrze... tak zwyczajnie dobrzealice
-
27 kwietnia 2011, 22:22:31Pepe być może przywiązujesz zbyt dużą wadę do snu - przeciez to tylko swoista psychoza ;)chyba , że masz na myśli fakt- iż we śnie możesz stać sie kim tylko chcesz- to kwestia koncentracji- co w realnym życiu nie ma najmniejszego prawa bytu - bo tutaj po prostu się dziejealice
-
27 kwietnia 2011, 22:19:59Ktoś tu miał rację czyta was sie z przyjemnoscia
-
27 kwietnia 2011, 22:19:01ale nadmierny optymizm jest zrodlem rozczarowaniaGibek
-
27 kwietnia 2011, 22:18:30Przebudzenie do szarej rzeczywistości po pięknym śnie kojarzy mi się z życiowymi porażkami, po których się podnosimy, one znowu nas przytłaczają, znów się podnosimy, i tak cały czas... To ma chyba jakiś sensPePe
-
27 kwietnia 2011, 22:16:11spokojnych snow, kolorowych snow, spokojnej nocy, milej nocy Ani :)Gibek
-
27 kwietnia 2011, 22:16:02a ja go uwielbiam za to, że zdarza mi się przez chwilę być blizej wymarzonej rzeczywistości ;) a co! trzeba marzyćalice
-
27 kwietnia 2011, 22:13:56Aniu -Dobranoc
-
27 kwietnia 2011, 22:13:55zatem do napisania Ani ;)
Gibek - wiesz, taki niepoprawny optymizm chyba dodaje siły :)alice -
27 kwietnia 2011, 22:13:25Nie ma za co, spokojnej nocy, uwielbiam sen za to, że jest ucieczką od nie zawsze różowej codzienności.PePe
-
27 kwietnia 2011, 22:13:16A
-
27 kwietnia 2011, 22:12:30sami optymisci... :) niepoprawni dodamGibek
-
27 kwietnia 2011, 22:11:59Uciekam w objęcia Morfeusza ,życzę wam spokojnej nocy i do poczytania znów :)
Ani
Dziękuję za to ,że jesteście :) -
27 kwietnia 2011, 22:10:54tak, bo to wyczekiwane zawsze ma bogatszy smak :) a na dłużej zostając w pamięci daje siłę i nadzieję na nadejscie kolejnegoalice
-
27 kwietnia 2011, 22:09:58Tym wartościowsze będzie później szczęście, które kiedyś zostanie nam dane :)PePe
-
27 kwietnia 2011, 22:08:24Gibek - bo to prawda - żyjemy dla tych momentów - gdyby otaczał nas nadmiar szczęścia to w konsekwencji i ono zaczęłoby nas przytłaczać i gnębić.... wszystko jest odpowiednio w życiu wyważone - przecież trzeba na coś czekać ;)alice
-
27 kwietnia 2011, 22:08:00Pomagacie mi ludzie i nawet nie wiecie jak baardzo
-
27 kwietnia 2011, 22:06:46PePe - epicko :)alice
-
27 kwietnia 2011, 22:06:28Ale patrzcie ,jest inaczej nam ..jest milej :)
Jednoczymy się wszyscy
Ani
Ja sam przyznam ,że wieczór jest wyjątkowy :) -
27 kwietnia 2011, 22:05:40no niby tak "W życiu piękne są tylko chwile" tak przynajmniej spiewajaGibek
-
27 kwietnia 2011, 22:01:59Może to i ulotne, ale warto przecież żyć choćby dla ulotnego szczęścia.PePe
-
27 kwietnia 2011, 22:01:04Gibku, tam były nawet 4 wiadomości pod rząd, a w jednej nawet 2 uśmiechy :)PePe
-
27 kwietnia 2011, 22:00:45humor poprawil sie ale tylko na chwilke czlowek wylaczy neta i swiat nadal bedzie taki jaki byl a problemy nie znikna. Sorrki wszystkich juz przestaje bo nie chce byc tym ktory smuci i psuje atmosfere :PGibek
-
27 kwietnia 2011, 22:00:06Nie masz za co przepraszać, wszystkim nam zrobiło się jakoś przytulniej w samotności, mamy nadzieję, że Tobie również ;)PePe
-
27 kwietnia 2011, 21:59:12czuje ze trafilem na normlanych ludzi jak cos to przepraszam
-
27 kwietnia 2011, 21:58:49jesteś kimś, ale nie angażujesz się... cóż, fajnie, że pomimo tego faktu zdecydowałeś/łaś się nam poświęcić kilka znaków z klawiatury- to juz spory krok ku zwalczaniu samotnościalice
-
27 kwietnia 2011, 21:57:44A teraz napisałeś .dlaczego ?
Ani -
27 kwietnia 2011, 21:57:05Kim jestem ..nikim ...czytam i wyciągam wnoski.samotnosc nie popłaca a raczej prowadzii do wiojny .jestem .czytam .nie angazuje sie .
-
27 kwietnia 2011, 21:54:32Kurcze aż mi się humor poprawiła a wam?
Ani -
27 kwietnia 2011, 21:54:09kim jesteś tajemniczy przybyszu? :)alice
-
27 kwietnia 2011, 21:53:38bo zmiany na lepsze leżą jedynie w gestii dobrej woli ;) a niech tam - możemy uczynić wyjątkowym ten środowy wieczór hehalice
-
27 kwietnia 2011, 21:53:03Ludzie ,oby wiecej takich normalności jaka wy posiadacie
-
27 kwietnia 2011, 21:52:35w 3 wiadomosciach pod rzad usmiechy na smutnomi.pl tego jeszcze swiat nie widzial!Gibek
-
27 kwietnia 2011, 21:51:43dzięki Wam nie czuję się sama w tym pustym dzis domku :)alice
-
27 kwietnia 2011, 21:51:36hehe jeszcze nie pora :)Gibek
-
27 kwietnia 2011, 21:51:31OOO NO JEST KTOS JESZCZE TO MIŁO :)
Patrzcie jak łatwo wywołać uśmiech :)
Ani -
27 kwietnia 2011, 21:49:40Dziękujemy, cieszymy się (wypowiem się w imieniu wszystkich ;)PePe
-
27 kwietnia 2011, 21:47:34Fajnie was się czyta oby tu wiecej takich ludzi
-
27 kwietnia 2011, 21:45:26Gibek a czemu Ty jeszcze nie śpisz:)
Ani -
27 kwietnia 2011, 21:42:42jutro ma byc znowu ladna pogoda
dlugi weekend za pasem
jakies pozytywy sa...Gibek -
27 kwietnia 2011, 21:40:18Oj uczulenie bardziej niż ,uczuleni na ból ?
Ani -
27 kwietnia 2011, 21:39:08Pozytywy? Hm, mentalność powoduje, że każdemu z nas łatwiej przychodzą do głowy negatywy, tak to już jest.PePe
-
27 kwietnia 2011, 21:38:42z przyjemnością, ale nie wiem czy warto teraz na zawołanie sypać frazesami. może jakiś konkret? ;)alice
-
27 kwietnia 2011, 21:37:18No właśnie ..może tak parę pozytywów?
Ani -
27 kwietnia 2011, 21:36:36:)
-
27 kwietnia 2011, 21:32:01O, to akurat prawda :))PePe
-
27 kwietnia 2011, 21:30:23Ty jesteś tu zarejestrowany ja nie,swoje odpowiedzi podpisuję a poz tym to jest miły wieczór ,ciepło i czuć wiosnę :)
Ani -
27 kwietnia 2011, 21:28:13Ja już się pogubiłem ;) Nie byłoby prościej, gdyby każdy podpisywał swoje wypowiedzi automatycznie?PePe
-
27 kwietnia 2011, 21:25:22To się narobiło :)
Ani a poza tym to a swoje wypowiedzi podpisuję PePe
Ani -
27 kwietnia 2011, 21:23:05;) dla odmianyalice
-
27 kwietnia 2011, 21:22:36Przepraszam, nie wiedziałem po prostu jak Cię określić, pardon :)PePe
-
27 kwietnia 2011, 21:22:23hehe ale sie porbiło a ja tu incognito do PePe
Ani
Gibek pozdrawiam :) -
27 kwietnia 2011, 21:18:45daj spokój, to tylko z kontekstu wynikło, nie identyfikuje mnie prosze przez tę sytuacje... poza tym, to juz mężczczyzna, nie chłopiec, stąd ciężko mi to poukładać.
-
27 kwietnia 2011, 21:16:07czyta to pewnie wiele osob. nieprzesadzajcie :)Gibek
-
27 kwietnia 2011, 21:14:03Chyba nie tylko, jest jeszcze dziewczyna, do której chłopak przestał odpisywać na smsy (przepraszam, że Cię tak określiłem, nie podpisałaś się :)PePe